Erika Steinbach zrezygnowała z ubiegania się o przewodnictwo Związku Wypędzonych. Nowym kandydatem został Bernd Fabritius, pełniący funkcję zastępcy Steinbach od 2010 roku. W swoich pierwszych wystąpieniach medialnych zapowiedział, że odmieni kontrowersyjną politykę Związku Wypędzonych. Z Fabritiusem rozmawiał portal wPolityce.pl. 

Fabritius zapytany, czy czuje się „wypędzony”, odparł, że w 1984 roku wyemigrował z Rumunii wraz z całą rodziną. Jego przodkowie żyli w Siedmiogrodzie od 900 lat, jednak powojenne problemy etniczne skłoniły ich do opuszczenia kraju. Zapewnia, że jego rodzina została „zmuszona do wyjazdu wskutek presji, została wypędzona”.

Jednym z jego celów, jak zapewniał w wywiadzie dla „Münchner Merkur”, jest „budowanie mostów”. Portalowi wPolityce.pl Fabritius wyjaśnił, że chodzi tu o „uwolnienie ludzi w naszych krajach od uprzedzeń i zbędnych zarzutów”.

Zapewnił, że nie zamierza prowadzić kontrowersyjnej polityki. „Postrzegam się jako nowoczesny Europejczyk i nie utrzymuję w sobie obrazu wroga. Jeśli każda ze stron własną historię szczerze oceni, a także krytycznie zbada, pojawi się wzajemne zrozumienie i powstanie wiele przestrzeni dla przyjaźni” – wyjaśnił Fabritius.

Na pytanie portalu wPolityce.pl o stosunek do filmu „Nasze matki, nasi ojcowie” odparł, że uważa ten film za „dobry”.

Wyjaśnił ponadto, że jest przeciwny działaniom Powiernictwa Pruskiego. Gdy został zapytany o rodziny w Polsce, które straciły swoje domy na korzyść tzw. późnych przesiedleńców, wyjaśnił, że domy te w przeszłości należały do kogoś innego.  „W każdym przypadku mamy do czynienia z ludzkimi losami. Dialog łączy” – stwierdził Fabritius.

bjad/wpolityce.pl