Czerwoni wandale przyznali się w mailu do dewastacji pomnika naszego bohatera. "Akcja ta jest wyrazem sprzeciwu wobec kultu zdrajcy, który sprzeniewierzył się złożonej przysiędze wojskowe”- napisali w mailu wysłanym do krakowskich mediów. "Uważamy, że nieprzypadkowo zrobiono to w rocznicę stanu wojennego. Jest to barbarzyństwo zrobione przez ludzi, którzy po prostu nie rozumieją tego, co płk Kukliński zrobił dla Polski i dla uratowania światowego pokoju. To właśnie on, a nie gen. Jaruzelski, zrozumiał polską rację stanu”- powiedział PAP Jerzy Bukowski z Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych.



W Europie zachodniej neobolszewickie ugrupowania są częścią systemu politycznego i mają długą tradycje miłowania morderców z Moskwy, Pekinu, Hawany czy Hanoi. Nie bez powodu kat z więzienia La Cabana stał się ikoną popkultury i symbolem na koszulce. Infantylną, zmanierowaną i rozpuszczoną kapitalizmem młodzież na zachodzie można jednak jakoś usprawiedliwiać. W końcu nigdy nie doświadczyli oni komunizmu a debilizm nie jest przestępstwem. Niestety Polska doświadczyła czym jest czerwony reżim i do dziś Polacy odczuwają jego jarzmo. Mimo tego, że „przodujący” ustrój zdewastował polską mentalność i naszą gospodarkę na dekady, to i tak istnieją dziś miłośnicy generała Jaruzelskiego i sowieckich okupantów Polski. Najsmutniejsze jest jednak to, że w ten nurt wpisują się również młodzi ludzie, którzy egzystują dzięki pieniądzom rodziców zarobionym w „kapitalizmie”. Podejrzewam ,że pomnik generała Kuklińskiego nie został zdewastowany przez dziadków tęskniących za PRL-em. Zrobili to zapewne neobolszewicy, którzy uważali by przy okazji oblewania farbą popiersia by nie zabrudzić sobie Martensów albo Nike’ów z nowej kolekcji. Wcześniej pewnie naelektryzowali się kapitalistyczną Colą i kawą za 15 zł ze Starbucksa.


Niestety lewacy, którzy zdewastowali pomnik bohatera, który pomógł Polsce odzyskać niepodległość mogą coraz mocniej czuć się usprawiedliwieni. W końcu ich idole zasiadają dziś w Sejmie. Nie można zapominać, że twarzą Ruchu Palikota w maistreamowych mediach jest autor wyjątkowo żałosnych tekstów i wicenaczelny urbanowskiego brukowca „Nie”, Andrzej Rozenek, który w przerwach między „dopieprzaniem czarnym” bohatersko szuka, niczym bohater „Kodu da Vinci”, Opus Dei w rządzie Tuska. Kilka tygodni temu „Rzeczpospolita” opisała działalność Rozenka. „Przed siedzibą gubernator Sankt Petersburga stoi pomnik Lenina. Na tym tle Andrzej Rozenek, rzecznik Ruchu Palikota, zrobił sobie zdjęcie, które wstawił w swoim blogu. Pod zdjęciem napisał: „Przywódca rewolucji październikowej wskazuje palcem kierunek, to dobry azymut, więc też go pokazuję”- czytamy. W nocie biograficznej na stronach tygodnika "Nie" Andrzej Rozenek pod hasłem "pasja" wpisał: "dopie... czarnym". Jako swojego przewodnika duchowego wymienił Feliksa Dzierżyńskiego. Kolejnym posłem RP, którego wprowadził do Sejmu Janusz Palikot jest naczelny obrzydliwej gadzinówki „Fakty i Mity”, która wykorzystywała do promocji mordercę ks. Popiełuszki. Nie można również zapominać o wicemarszałek Sejmu, która nie chce odciąć się od swojego czerwonego synalka, który usprawiedliwiał Stalina a zamordowanych polskich oficerów w Katyniu nazywał  darmozjadami. Czy naprawdę więc kogokolwiek dziwi, że dziś w Polsce niszczy się pomniki antykomunistycznych bohaterów skoro w Sejmie brylują tacy ludzie? „Komunizm, to nie tylko ideologia. To także sposób myślenia, który nadal znakomicie funkcjonuje”- mówił Wiktor Suworow.  Udało nam się pokonać realny komunizm. Niestety nie udało się spowodować by ta ideologia została dostatecznie mocno potępiona przez społeczeństwo.


Łukasz Adamski