Jak zaznacza europoseł Adam Szejnfeld osoby, które pracującą w niedzielę i święta mogą otrzymywać wynagrodzenie, a ci, którzy pracują na przykład w sobotę – tylko dzień wolny. Ta luka w przepisach ma zostać wyeliminowana. Szejnfeld wyraził nadzieję, że nowa ustawa poprawi los pracowników, którzy tak naprawdę nie powinni pracować w sobotę. A jeżeli już to robią, to powinni być traktowania tak samo jak w niedzielę i w inne święta.

Część pracodawców popiera zaproponowane przez koalicję zmiany. Ich zdaniem skorzystaliby na nich zarówno pracodawcy jak i pracownicy. Co więcej z punktu widzenia pracodawcy jest kosztowniejsze wyższe wynagrodzenie za pracę niż danie dodatkowego dnia wolnego. Dlatego nie ma jakoby ryzyka, że Polacy będą przychodzić do pracy w każdą sobotę.

Tymczasem związkowcy uważają, że jest to po prostu próba likwidacji pięcidodniowego tygodnia pracy. Andrzej Radzikowski z OPZZ tłumaczy, że soboty są ustawowo dniami wolnymi do pracy. Dodaje, że polski kodeks pracy przewiduje akurat tyle godzin nadliczbowych, by pokryć wszystkie soboty w roku.

A w projekcie jest napisane, że pracodawca, gdy uzna to za stosowne, będzie mógł nakazać pracownikom pracę we wszystkie soboty. Nie otrzymają za to dodatkowego dnia wolnego, a jedynie pieniądze.

Tak naprawdę może to być kolejny cios przeciwko polskiej rodzinie. Co zrobią matki i ojcowie, którzy otrzymają taki nakaz od swoich pracodawców? W tygodniu pojawi się jeszcze kolejny dzień, w którym nie będą mogli poświęcić wiele czasu swoim dzieciom. I nie dostaną za to nawet innego dnia wolnego, by im to wynagrodzić. Tylko pieniądze. Jednak kontaktu rodziców z dziećmi nie da się kupić.

Oczywiście dochodzą do tego jeszcze umowy o zlecenie oraz o dzieło, które, nie będąc objęte normalnymi zasadami pracy, tak czy inaczej mogą nakazywać pracownikom pracę w soboty, niedzielę i święta. 

bjad/biztok