„Opłacalność, nieopłacalność? To względne” – pisze Rafał Ziemkiewicz o kwestii górników na swoim Facebooku. „Za PRL, mówił mi weteran branży górniczej, istniały takie kopalnie, w których żeby wydobyć tonę węgla, zasilająca ją elektrownia musiała półtorej tony spalić. I to się "opłacało", bo ceny energii i węgla ustalane były wedle zachcenia władzy. Podobnie, jak „opłacało się” za Gomułki wozić piach na budowę z drugiego końca Polski, a nie z dwudziestu paru kilometrów, bo ceny transportu kolejowego były wysoko dotowane, a benzyna nie” – stwierdza publicysta.

„To działa także w drugą stronę. To znaczy, bezmyślna, rabunkowa polityka i pasożytnicze państwo mogą uczynić nieopłacalnym najlepszy nawet interes. Jak to mówił za PRL Janek Pietrzak – wprowadzić ten system na Saharze, to zacznie brakować piachu” – dodaje. Ziemkiewicz wzywa, by pamiętać o tej sprawie, gdy powtórzy się znowu frazę o „dotowanych” kopalniach i górnikach. Publicysta podkreśla, że kopalnie nie są nierentowne „z zasady”, a zamykać należy je tylko wtedy, jeżeli ich złoża są wyeksploatowane, albo panuje trwały światowy trend, który czyni wydobycie nieopłacalnym.

W przypadku polskim kopalnie należy jednak restrukturyzować – tymczasem rząd idzie na łatwiznę i „brutalnie prze do rozwiązania najbardziej prymitywnego”. Według Ziemkiewicza PO potrzebuje po prostu „zmniejszenia kosztów funkcjonowania kopalni węglowej” i nie zamierza zawracać sobie głowy restrukturyzacją, bo to wymagałoby czasu i zainwestowania pieniędzy.

„Na restrukturyzację kopalń było wiele lat i wiele możliwości pozyskania odpowiednich środków. Nie wykorzystano ich, bo, mówiąc oględnie, Donald miał to głęboko w tyle, a jego zgraja cwaniaczków tym bardziej” – pisze Ziemkiewicz. Dodaje, że gdy jeszcze pół roku temu w Kompanii Węglowej „wszystko się waliło, Tusk z Bieńkowską w górniczym mundurku kłamali w żywe oczy” górnikom.

„Teraz wychodzi na jaw część ceny (wciąż drobna) za lata „ciepłej wody w kranie” i ciepłych posadek dla rozrośniętej klienteli władzy. Teraz, gdy finanse chorej Kompanii Węglowej zdychają definitywnie, ktoś musi za lata zastoju zapłacić. Troską Ewy Kopacz jest, żeby nie był to nikt związany z PO” – ocenia Ziemkiewicz.

„Kopalnie nie są tu żadnym wyjątkiem. Tak jest, po ośmiu latach rządów PO, praktycznie ze wszystkim – tym bardziej, im więcej miało państwo w danej dziedzinie życia publicznego do powiedzenia. Wszyscy jesteśmy górnikami z zamykanych kopalń. Tylko jeszcze o tym nie wiemy” – kończy autor.

kad/facebook