W programie "Bez Retuszu" w TVP INFO doszło do dyskusji na temat agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy między Rafałem Ziemkiewiczem i Jackiem Żakowskim.

Rafał Ziemkiewicz komentując sprawę dokumentów odnalezionych w domu generała Czesława Kiszczaka, stwierdził, że odnalezienie teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolka" oraz zobowiązania do współpracy z SB podpisanego przez Wałęsę nie może być dla nikogo zaskoczeniem. Publicysta "Do Rzeczy" podkreślił, że owe dokumenty to ostateczne potwierdzenie faktów jakie były już powszechnie znane za sprawą prac historycznych Sławomira Cenckiewicza, czy Pawła Zyzaka.

"Te papiery zostaną upublicznione. Nie mam powodu, by nie wierzyć w to, co w nich jest" - mówił Ziemkiewicz.

Odnosząc się do reakcji Wałęsy na obecne wydarzenia, mówił, że były prezydent zabrnął już w takie krzywoprzysięstwo, kłamstwo i brednie, że nie wiadomo, czy jeszcze jest dla niego ratunek. 

Wg Ziemkiewicza Wałęsa zdradził ideały "Solidarności" i nie można go nazywać bohaterem, czy legendą walki o wolność:

"Był prostyk elektrykiem, który donosił na innych prostych elektryków. Sorry, ale sześć lat współpracy i 200 kart odręcznych donosów to nie była opozycja. Wałęsa nie był opozycjonistą" - mówił Ziemkiewicz, dodając, że musiałby być głupi, aby wierzyć w opowieści Danuty Wałęsy o wygranych jej męża w totolotka. 

Ziemkiewicz stwierdził, że Wałęsa zdradził ideały "Solidarności":

"Jeżeli on tyle lat to ukrywał, jeżeli generał Kiszczak przez 26 lat trzymał te akta na pawlaczu, to pojawia się pytanie, skąd Wałęsa wziął się w stoczni, w 1980 roku".

Jacek Żakowski odnosząc się do słów Ziemkiewicza, stwierdził z kolei, że... publicysta "Do Rzeczy" sam mógł iść na barykadę.

"Pan stawia zarzuty tej części polskiego społeczeństwa, reprezentowanej przez Lecha Wałęsę, która miała odwagę przeciwstawić się komunizmowi. To jest próba ochlapania tej grupy odważnych ludzi, jak Lech Wałęsa, przez ludzi takich jak pan, którzy nie mieli odwagi włączyć się w walkę. Miał pan szansę pójść na barykadę i zginąć" - mówił Żakowski.

Z kolei obecny w studiu socjolog Tomasz Żukowski zauważał, że oto nastąpił smutny koniec III RP:

"To jest smutne, że III RP kończy się w ten sposób. Kończy się tak, że partie postkomunistyczne nie weszły do Sejmu, że w prywatnym mieszkaniu szefa komunistycznych służb znajdywane są dokumenty, kompromitujące pierwszego prezydenta III RP".

emde/tvp.info