Tej stylizacji na Gierka, pisze Ziemkiewicz na łamach interii.pl, w ogóle nie rozumieją politycy i dziennikarze opozycyjni. Często szydzą z Tuska, komentując jego działania: „jak Gierek!”. Jednak zamiast w ten sposób uderzyć w szefa PO, robią to, o co mu chodzi.

Ziemkiewicz twierdzi, że dla przeciętnych „niepolitycznych” Polaków, Gierek nie jest wcale symbolem „picu, propagandy sukcesu, nieodpowiedzialnego zaciągania kredytów i obietnic bez pokrycia”. Wprost przeciwnie: „przeciętny Przeciętny Polak kojarzy go ze względnym dobrobytem i swobodą kombinowania, wspominaną z nostalgią” – pisze Ziemkiewicz.

Tusk, ocenia publicysta, nie tylko przypomina w swojej polityce Gierka, ale „świadomie nawiązuje do jego ‘gospodarskich wizyt’”.

Premier odwiedza zwykłe rodziny, „premier na wałach, premier ociera łzy” – wskazuje Ziemkiewicz. „I cóż, jeśli nawet wały pękną i woda zabierze dorobek życia, a obiecanych odszkodowań czy ‘klęskowych’ kredytównie będzie się można latami doprosić, to premier zrobił, co mógł...’’ – uważa.

Jego zdaniem „to wszystko mogło być” PiSu, ale w 2007 roku partia ta na własną prośbę „przerżnęła”. Gdyby nie straszenie Polaków „moralnym oczyszczeniem” i tropieniem korupcji, to Kaczyński „przy całej nienawiści tzw. elit i wrogości mediów mógłby rządzić do dziś”.

„Zamiast przebierać prezesa w sweterki i ustawiać na tle lasek, pomyślcie trochę o popełnionych wtedy błędach, bo inaczej pomrzecie ze starości czekając na wymarzone "odbicie wahadła", które już było tuż, tuż, tylko akurat ta Ukraina albo inny wypadek losowy…” – radzi Ziemkiewicz PiSowi.

pac/interia.pl