Oczywiście PiS nie ma monopolu na prawicę, a w ogóle można by długo dyskutować nad tym, co dziś prawicą jest, a co nie jest. Zarówno Jarosław Kaczyński, jak i całe Prawo i Sprawiedliwość zdecydowało się oprzeć na bardzo silnych emocjach, które w dużym stopniu są skutkiem trafnego odczytania podziałów kulturowych w społeczeństwie. Choć z drugiej strony, to w dużej mierze podziały wykreowane, częściowo przez PiS i Kaczyńskiego, częściowo przez jego przeciwnika.

 

W takim sensie można mówić o istnieniu w Polsce dwóch różnych biegunów, o których można powiedzieć – upraszczając - biegun tradycjonalistyczny i biegun modernizacyjny. Tak, jak Donald Tusk zdobył monopol na emocje modernizacyjne, tak Jarosław Kaczyński zdobył monopol na emocje patriotyczno – tradycjonalistyczne. To jednak sytuacja z ostatnich kilku lat i niekoniecznie tak musi być zawsze. Teraz, jak rozumiem, walka odbywa się o to, czy PiS, a konkretnie Jarosław Kaczyński, ma być tym jedynym wyrazicielem emocji patriotycznych i konserwatywnych, czy też na nowo powinna się poukładać sytuacja polityczna. Krótko mówiąc – znowu jesteśmy na etapie jednoczenia prawicy, czyli wracamy do czasów przedpisowskich, epoki AWS a być może nawet – nie daj Boże – Konwentu św. Katarzyny.

 

Cały problem polega na tym, że PiS przechodzi teraz proces (o którym już mówiłem na portalu Fronda.pl) korwinizacji. Jarosław Kaczyński wydaje się niezdolny do doprowadzenia swojej formacji do zwycięstwa. Przez większość Polaków jest postrzegany jako człowiek groźny, zaburzający ich poczucie bezpieczeństwa, jest postrzegany jako fałszywy i niesympatyczny. To są emocje, które względem niego deklaruje 50 proc. Polaków, więc nie sposób wygrać w takiej sytuacji. Ta połowa Polaków musiałaby dojść do wniosku, że niesprawiedliwie oceniała prezesa PiS, a tym samym - straszliwie krzywdziła go przez ostatnie 20 lat. Bardziej realny wydaje się scenariusz, że z Donaldem Tuskiem może wygrać ktoś nowy, ktoś, na kim aż tak silne emocje negatywne nie są skumulowane i jak sądzę, taki jest patent ziobrystów. Ale czy oni mają kogoś takiego? To już pytanie na zupełnie inną rozmowę.

 

not. eMBe