Dziś poseł Andrzej halicki przyznał, że jest kryzys w Platformie Obywatelskiej – nie ma komunikacji, nie rozmawia się o ważnych rzeczach, jak choćby kwestia referendum w sprawie skolaryzacji szeciolatków.

Jeżeli oni na spotkaniach klubu nie rozmawiają o referndum w sprawie reformy edukacji, który to problem jest teraz jednym z największych kłopotów Platformy Obywatelskiej, to oznacza, że ten klub jest jakiś zupełnie fasadowy. W tym sensie mnie to zupełnie nie dziwi. Klub w PO może sobie radzić i nawet uradzić zupełnie co chce, ale wiadomo, że to nie on podejmuje decyzje. Wypowiedź pana Halickiego pokazuje, że to jest jakieś towarzystwo wzajemnej adoracji co najwyżej. Wiadomość, że jest kryzys w PO to taka wiadomość, że "królowa Bona umarła", mogę tylko powiedzieć "dobrze żeście - panowie posłowie z PO - wczas zauważyli".

Ale to jednak jakas nowość, jeszcze niedawny wywiad Donalda Tuska dla polityki był przyklepywaniem tego co sie dzieje w Polsce i partii rządzącej.

Jednak w pewnym momencie, jak trup wypadł z szafy to nie można udawać, że go nie ma. To, że publicznie przyznali, że jest nie stanowi żadnej sensacji. Gdyby poseł Halicki wyglosił swoja opinię miesiąc temu to mielibyśmy o czym rozmawiać. A teraz po prostu jako ostatni przyznają coś, co przecież wszyscy wiedzą.

not. ToR