Ja nie wiem, jaki był wynik referendum. Tak naprawdę, to jeszcze nic nie wiemy. To jest niewiarygodne, że po tylu godzinach my wciąż nie znamy oficjalnych wyników głosowania, a wyniki cząstkowe zostały utajnione. Standardem europejskim jest podawanie wyników z obwodów od razu. Później podaje się wyniki z tych komisji wyborczych, gdzie głosy są już policzone. To, co się dzieje teraz, rodzi podejrzenia, że w Państwowej Komisji Wyborczej odprawiają się jakieś cuda nad urną. Naprawdę, w niektórych krajach afrykańskich głosy są liczone szybciej i w sposób, który nie budzi wątpliwości.

Jeśli jednak założymy, że rzeczywiście tych 20 tys. głosów zabrakło do odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz to będzie to znaczyło, że odwołanie było w zasięgu ręki. Myślę, że niestety tutaj faktycznie zadziało partyjniactwo Prawa i Sprawiedliwości. Nie odkryję żadnej tajemnicy kiedy powiem, że jedną z podstawowych, jeżeli nie podstawową zasadą linii partyjnej PiS jest to, żeby nie dopuścić do powstania jakiejkolwiek konkurencji na prawicy czy w ogóle w opozycji. Stąd taki styl kampanii i wejście w referendum, które miało przede wszystkim spowodować, że Hanna Gronkiewicz-Waltz przegra z PiS, że Platforma Obywatelska przegra z Prawem i Sprawiedliwością.

Nawet jeżeli miałaby NIE przegrać, to moim zdaniem, z góry założono, że to jest mniejsze zło, niż gdyby ta wygrana miała wzmocnić na przykład Guziała czy kogokolwiek innego. Tutaj zaistniał taki niepisany sojusz pomiędzy Platformą a PiS, ponieważ obie strony były zainteresowane tym, aby maksymalnie sprawę warszawskiego referendum odlokalnić i zrobić z niej kolejne pole konfrontacji pomiędzy Kaczyńskim a Tuskiem. Stąd wypowiedzi osób ze świecznika, że głosując przeciwko Hannie Gronkiewicz-Waltz, oddajesz głos na Kaczyńskiego. Ale też stąd właśnie takie poprowadzenie kampanii – eksponowanie zaangażowania PiS, ucieczka od tematów lokalnych, niepokazywanie lokalnych kandydatów...

Jestem przekonany, że gdyby referendum nie było postrzegane jako kolejny plebiscyt, w którym sympatycy PiS idą głosować, a ci za PO dołączają do większości społeczeństwa, której wszystko „wisi”, to wynik referendum byłby lepszy.

Not. MBW