Na polsko-białoruskiej granicy doszło do niezwykle niepokojącego incydentu. Na terytorium RP z Białorusi wtargnęła grupa umundurowanych i uzbrojonych osób. „To zielone ludzki” – ocenia w rozmowie z portalem tvp.info gen. Roman Polko.

Polscy żołnierze w nocy z 1 na 2 listopada zauważyli po polskiej stronie granicy trzy umundurowane osoby z długą bronią. Na mundurach osoby te nie miały żadnych oznaczeń. Przeszli na stronę białoruską zanim polskim żołnierzom udało się nawiązać z nimi kontakt. W odpowiedzi na to zdarzenie do polskiego MSZ został wezwany chargé d’affaires Republiki Białorusi Aleksander Czesnowski, któremu wiceminister Piotr Wawrzyk przekazał stanowczy protest w związku z naruszeniem granicy RP.

W rozmowie z portalem tvp.info sprawę komentował gen. Roman Polko, były dowódca GROM-u.

- „To niepokojące. Eskalacja postępuje”

- ocenił wojskowy.

Przypomniał, że podobne incydenty zdarzały się na terytorium Litwy. W związku z tym podkreślił znaczenie ścisłej kontroli strefy przygranicznej.

- „To zielone ludziki; tutaj może ktoś się zagubił i raczej posądzam o to, że to wynika z ich błędu lub to czysta prowokacja”

-  wskazał generał.

Zaznaczył, że w ten sposób białoruski reżim może chcieć sprawdzić reakcję polskich służb. Rozmówca tvp.info zwrócił też uwagę, że wobec kolejnych działań Łukaszenki brakuje stanowczej reakcji organizacji światowych i europejskich.

- „Łukaszenko drwi sobie z tych wszystkich organizacji, uskuteczniając handel ludźmi i dalej dokonując prowokacji”

- podkreślił.

kak/tvp.info.pl