Goście Michała Rachonia w programie "Minęła 20" rozmawiali wczoraj wieczorem o poniedziałkowych zeznaniach szefa Rady Europejskiej, Donalda Tuska w warszawskim Sądzie Okręgowym.

Przypomnijmy, że były premier zeznawał jako świadek w procesie byłego szefa KPRM, Tomasza Arabskiego i czterech innych urzędników. Proces dotyczy katastrofy smoleńskiej, a konkretnie organizacji lotu prezydenckiej delegacji do Katynia 10 kwietnia 2010 r. 

Jednym z gości TVP Info był redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie", Tomasz Sakiewicz, który odniósł się do przesłuchania w bardzo ostrych słowach. 

"Mamy do czynienia (…) ze zbrodniczym idiotą, który nie chce się dowiedzieć, co i jak ustalał jego urzędnik w cztery oczy. Zginął prezydent. Donald Tusk po 10 kwietnia 2010 roku miał obowiązek zapoznać się i zapoznać też władze śledcze ze wszystkim, co tej sprawy dotyczyło"-ocenił Sakiewicz. Dziennikarz podkreślił, że nie wie, czy głównym celem szefa Rady Europejskiej była obrona Tomasza Arabskiego, czy też... jego samego. Wynika to z faktu, że cała sprawa bezpośrednio obciąża byłego premiera- uważa publicysta. 

"Tusk zeznaje, jakby sam się bronił, bo gdyby inaczej zeznawał – a to już nie chodzi o to, że Tomasz Arabski mógłby odzyskać pamięć w odpowiedzi na to, co mógłby powiedzieć o nim Donald Tusk – ale też ta sprawa bezpośrednio obciąża Donalda Tuska"-podkreślił gość TVP Info. Tomasz Sakiewicz zwrócił uwagę, że ówczesny szef KPRM był wykonawcą pewnych rzeczy, jednak to sam Tusk rozmawiał z Putinem, premierowi podlegały również służby. 

Rozdzielenie wizyt- wskazał redaktor naczelny "Gazety Polskiej"- z całą pewnością nie byłoby możliwe bez Donalda Tuska. Jak podkreślił dziennikarz, w tej sprawie istotne są pytania, kto podjął decyzję o rozdzieleniu wizyt, jak również obniżeniu rangi wizyty prezydenta, które w ocenie gościa TVP Info było nie tylko jawnym upokorzeniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale także obniżenie bezpieczeństwa. 

"Nie było oficerów BOR-u, nie było rozpoznania SKW (…), nie reagowano na bardzo niedobre sygnały, jak np. faks z możliwym ostrzeżeniem o ataku na samolot NAT-owski kilkanaście godzin przed tragedią"- wyliczał Tomasz Sakiewicz. W ocenie publicysty, tak naprawdę wszystko zaczęło się od wizyty Arabskiego w moskiewskiej restauracji Dorian Gray. Ówczesny szef KPRM spotkał się tam 17 marca 2010 r. z bliskim współpracownikiem Władimira Putina- wtedy premiera Rosji.

"Mówienie o tym, że go to nie interesuje, jest absolutną drwiną również z członków Platformy Obywatelskiej, którzy tam zginęli"-podsumował. 

ajk/TVP Info, Fronda.pl