Już nie rozmawia się o lustracji, tak jakby na nią było za późno.

To nieprawda. Jest okazja – dla dobra Polski. Trzeba iść na całość. Zwłaszcza, otwierając Zbiór Zastrzeżony chroniący wysokie emerytury najbardziej szkodliwych funkcjonariuszy SB.

Dotychczasowa lustracją była karą wierchuszki dla nielojalnych, mniej przydatnych lub skończonych oraz batem na tych co mogliby być nielojalni. Bowiem Ci najbardziej przydatni, najbardziej wpływowi, z nazwiskami, kontaktami i pieniędzmi zostali bezpiecznie ukryci w Zbiorze Zastrzeżonym IPN.

Zbiór Zastrzeżony powoduje, że po umieszczeniu w nim danego osobnika IPN nie ma prawa gdziekolwiek i kiedykolwiek nawet sugerować, że współpracował on z SB za czasów PRL, a całe archiwa IPN są czyszczone ze wszelkich śladów na temat tej osoby. Tym samym każdy TW lub były oficer SB znajdujący się w Zbiorze Zastrzeżonym (a Śp. Janusz Kurtyka wspominał o zatrważającej ilości takich osób) bez problemu uzyska od Instytutu Pamięci Narodowej zaświadczenie o niefigurowaniu w zasobach, a nawet status pokrzywdzonego, jeżeli przed podjęciem współpracy albo np. w przerwie między współpracami lub w jej trakcie, był jednocześnie inwigilowany (np. celem uwiarygodnienia informacji) albo ktoś inny pisał na niego donosy – co było częste bo agenci zazwyczaj nie wiedzieli o sobie.

Tym samym istnienie Zbioru Zastrzeżonego powoduje nie tylko problem w prowadzeniu badań historycznych, ale też prowadzi wprost do wprowadzania w błąd opinii publicznej i może mieć nawet poważne konsekwencje prawne oraz finansowe, np. w stosunku do osób, które są skazane na przegrane procesy z agentami, pomimo, iż sami znają rzecz z autopsji, a nawet mają swoje własne dowody. Co z tego, kiedy chroniony współcześnie agent ma kwit z IPN, że nie współpracował.

Oficerowie WSI razem z pracownikami IPN niszczyli dokumenty tajnych służb PRL.
Czarnym markerem wykreślano nazwiska w dziennikach operacyjnych wojskowych tajnych służb. Zrobiono to tak, że danych tych nie da się już odczytać. Inne dokumenty ukrywano, aby nie trafiły do Instytutu Pamięci Narodowej. Przeszłość w latach 2003 i 2004 zamazywała grupa oficerów Wojskowych Służb Informacyjnych. Pomagać im miało dwoje pracowników IPN.

Ustawa o powołaniu IPN zawiera zapis blokujący dekonspirowanie najbardziej wpływowej agentury PRL. Szef UOP i minister obrony narodowej mogli zastrzec, że do przekazywanych przez nich do IPN dokumentów nikt poza wskazanymi przez nich osobami nie będzie miał dostępu.
Powstanie zbioru zastrzeżonego IPN było doskonale zaplanowanym wprowadzeniem kontroli tajnych służb nad działalnością IPN. Chodziło przede wszystkim o ochronę danych agentury, głównie osób publicznych.

Na zakończenie kadencji prof. Kieresa zbiór zastrzeżony w IPN liczył 8 kilometrów akt. Za prezesury Janusza Kurtyki zmniejszono wielkość zbioru zastrzeżonego i dużą część akt włączono do zbioru ogólnego. Nadal jednak nie wprowadzono kryteriów, na podstawie których prezes IPN kwalifikuje akta do zbioru zastrzeżonego.

Istnienie zbioru zastrzeżonego miało wpływ na wyniki procesów lustracyjnych.
Skutek był taki, że wiele osób publicznych pozytywnie przeszło lustrację. Zbioru zastrzeżonego nie uwzględniono także w trakcie śledztw historycznych prowadzonych przez IPN.

Większość tajnych współpracowników służb PRL czynnych obecnie w biznesie, mediach czy polityce pozostała niezdemaskowana. Gdy SB w 1989 r. zaczęła niszczyć swoje archiwa (przede wszystkim zaczynając od tych dotyczących najbardziej wpływowych osób), kopie trafiały do ZSRR.

Tajne rosyjskie służby używały i używają akt uzyskanych od służb PRL do działań werbunkowych w Polsce.

Aby dziś przeprowadzić rzeczywistą lustrację, nie można wyłączać części zbiorów archiwalnych, bo wtedy lustracja traci sens.

Oto co na temat osławionego zbioru zastrzeżonego mówi ustawa:

„Art. 39
Odpowiednio szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i szef Agencji Wywiadu lub Minister Obrony Narodowej może zastrzec, na czas określony, że do określonych dokumentów nie może mieć dostępu żadna inna osoba poza wyznaczonymi przez nich przedstawicielami, jeżeli jest to konieczne dla bezpieczeństwa państwa.” …

Zgodnie z ustawą dokumenty mogą trafić do zbioru zastrzeżonego wyłącznie za sprawą służb specjalnych i tylko wtedy kiedy przemawia za tym jakiś superważny interes państwa.

Ciekawi mnie ktorzy politycy są w zbiorze zastrzeżonym IPN? Pamiętamy sprawę Miodka, Przewoźnika, Gilowskiej.

Ireneusz Cezary Tuniewicz

pressmania.pl