1. Po wyborze Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej i po namaszczeniu przez niego na swoją następczynię bezwzględnie wobec niego lojalnej marszałek Ewy Kopacz, wydawało się że wszystko w partii i w rządzie, będzie miał on nadal pod kontrolą.

Ale kolejne dni przynoszą coraz to większe niespodzianki i mimo tego, że jeszcze parę dni temu na wyjazdowym posiedzeniu klubu Platformy, posłowie i senatorowie tej partii, śpiewali byłemu premierowi "sto lat", a komplementom pod jego adresem i nowej pani premier nie było końca, za kulisami odbywały się jednak karczemne awantury.

2. Tusk ma pretensje do Kopacz, że ta zdecydowała się wziąć do rządu jego wroga numer jeden - Grzegorza Schetynę, a także blisko z nim współpracującego Andrzeja Halickiego.

Powołanie do rządu Grzegorza Schetyny odbyło się wbrew woli Tuska, o czym świadczy fakt ,że na parę godzin przed ogłoszeniem składu rządu, do premier Kopacz zgłosił się Jan Krzysztof Bielecki i intensywnie ją przekonywał, że to on powinien być ministrem spraw zagranicznych, choć wcześniej wielokrotnie wyrażał brak zainteresowania jakimikolwiek stanowiskami w nowej ekipie rządowej.

Grzegorzowi Schetynie premier Kopacz wprawdzie powierzyła politykę zagraniczną, w której zapewne nie czuje się najmocniej ale już pierwsze dni i zapowiedz błyskawicznych wizyt w Paryżu i w Berlinie pokazują, że do tej pory zesłany do tzw. pieczary człowiek, nabiera wiatru w żagle nie tylko w rządzie ale i w partii.

W tym drugim obszarze na pewno wesprze go bardzo silnie Halicki, który wprawdzie średnio orientuje się w cyfryzacji ale za to nadzór nad wojewodami i wicewojewodami (wnioski o ich odwoływanie i powoływanie), pozwoli mu na bardzo szybką odbudowę frakcji Schetyny w Platformie.

A to zapewne pozwoli tej frakcji na przejęcie pełni władzy w Platformie przy okazji najbliższych wyborów w tej partii i odetnie Donalda Tuska od jakiegokolwiek na nią wpływu.

3. Z kolei premier Kopacz zaatakowała Donalda Tuska, za to, że całkiem świadomie ujawnił do kamery TVN 24 szczegóły ich rozmowy po słynnej prezentacji ministrów na dziedzińcu Politechniki Warszawskiej.

Tusk niby przypadkiem, mówił do idącej z nim minister kultury Małgorzaty Omilanowskiej, że po tym "występie", premier Ewa Kopacz była kompletnie załamana i długo nie udawało mu się jej wyprowadzić z takiego stanu.

W rezultacie tej awantury, odwołana została zapięta już na ostatni guzik, konwencja Platformy, która była zaplanowana na czwartek i miała otwierać kampanię tej partii do wyborów samorządowych.

4. Wojny partyjne może nie powinny nas specjalnie zajmować ale ta dotyczy przecież partii rządzącej i ma bezpośredni wpływ na funkcjonowanie nowej pani premier i kierowanej przez nią Rady Ministrów.

Już po pierwszych dniach kierowania przez nią rządem i partią, wyraźnie widać, że obydwie funkcje ją przerastają.

Wprawdzie po wpadce na Politechnice Warszawskiej, nowa premier ponoć na miesiąc została odcięta przez swoje otoczenie medialne od dziennikarzy (nie mają możliwości zadawania jej pytań) ale co i rusz do opinii publicznej docierają sygnały, że na obydwu polach wyraźnie sobie nie radzi.

Ten chaos będzie się niestety pogłębiał, bo do tych awantur w partii i rządzie już dochodzą realne problemy związane z rządzeniem jak choćby nasilający się protest górników, czy coraz bardziej agresywne zachowania Rosji już nie tylko na Ukrainie ale także wobec państwa nadbałtyckich.

Zbigniew Kuźmiuk/Salon24.pl