1. Premier Tusk ewakuował się pośpiesznie do Brukseli, a poważne problemy gospodarcze, finansowe, społeczne, zostawił do załatwienia swej koleżance partyjnej, a obecnie już premier Ewie Kopacz.

Na dwa dni przed wyborem na przewodniczącego Rady Europejskiej kiedy już wiedział, że nikt tej nominacji nie będzie się sprzeciwiał (jako ostatni sprzeciw wycofał premier W. Brytanii David Cameron po deklaracji Tuska, że będzie sprzyjał postulatom Brytyjczyków na forum Rady w tym redukcji pomocy socjalnej dla imigrantów), w Sejmie wygłosił siódme już z kolei expose, w którym obdarował w 2015 roku podwyżką w wysokości co najmniej 36 zł emerytów, a z kolei rodziny wielodzietne zwiększonymi ulgami na dzieci.

Dodatkowe wydatki tylko z tego tytułu mają sięgnąć około 4-5 mld zł ale premier Tusk wtedy już był myślami w Brukseli i niespecjalnie się przejmował jak te obiecanki jego następca sfinansuje.

2. Wczoraj rząd Ewy Kopacz zaakceptował bez poprawek pozostawiony mu przez premiera Tuska, projekt budżetu na 2015 rok z ogromnym deficyt sięgającym blisko 50 mld zł i to przy bardzo optymistycznych założeniach dotyczących podstawowych wskaźników makroekonomicznych.

Jeszcze podczas wspomnianego wystąpienia w Sejmie, premier Tusk mówił o finansowaniu dodatkowej waloryzacji emerytur i rent oraz zwiększenia ulg podatkowych dla rodzin wychowujących dzieci z jakiejś wypracowanej mitycznej nadwyżki, teraz okazuje się, że w budżecie nie ma nie tylko nadwyżki, ale planuje się deficyt jeden z najwyższych w ostatnich latach.

3. Co więcej dochody i wydatki budżetowe zostały zaplanowane w oparciu o następujące wskaźniki makroekonomiczne, wzrost PKB 3,4%, inflacja 1,2%, nominalny wzrost wynagrodzeń w gospodarce 4,3%, wzrost zatrudnienia w gospodarce 0,8%, wzrost spożycia prywatnego 3%, wzrost spożycia publicznego 2,2% w ujęciu realnym.

O ile wskaźnik inflacji na poziomie niewiele wyższym niż 1% w sytuacji prawdopodobnej deflacji w całym II półroczu tego roku jest bardzo prawdopodobny, to w żadnym razie realnym nie jest prognozowanie wzrostu gospodarczego na poziomie blisko 3,5% PKB.

Już w tym roku wzrost PKB, który miał wynieść 3,3% ale skutki rosyjskiego embarga, a przede wszystkim wyraźnego spowolnienia w gospodarce niemieckiej, spowodują, że najprawdopodobniej nie będzie on wyższy niż 3%.

4. Planowanie dochodów budżetowych w oparciu o zawyżone wskaźniki wzrostu gospodarczego, a także wyraźnego wzrostu spożycia prywatnego i publicznego jest zabiegiem skutecznym ale tylko na papierze i nic dobrego nie wróży.

W tej sytuacji zaplanowanie dochodów budżetowych w wysokości ponad 297,2 mld zł i wydatków budżetowych powyżej 343, 3 mld zł, a więc deficytu powyżej 46 mld zł, wygląda na pociągniecie typowo wyborcze.

Deficyt na tak wysokim poziomie jest tym bardziej niezrozumiały w sytuacji kiedy zmniejszenie długu publicznego o 150 mld zł (na skutek przejęcia środków z OFE), obniżyło wyraźnie koszty obsługi części krajowej długu publicznego, a z kolei wprowadzenie tzw. suwaka w odniesieniu do środków z OFE, daje możliwość wyraźnego obniżenia dotacji budżetowej do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych zarządzanego przez ZUS.

5. Tusk więc na odchodne zostawił swojej koleżance budżet na 2015 rok z nierealistycznym poziomem dochodów i wynoszącym blisko 50 mld zł deficytem, który w praktyce może być jeszcze wyższy jeżeli wojna za naszą wschodnią granicą będzie się przedłużać, a gospodarki wiodących krajów unijnych wejdą w kolejną fazę spowolnienia.

Premier Kopacz wraz z nowym rządem ten nierealistyczny projekt pośpiesznie zaakceptowali, bo polityka oszukiwania społeczeństwa, ma być przecież, przez tę ekipę kontynuowana.

Rozpoczynająca się kampania do wyborów samorządowych i spadające notowania Platformy i PSL, wymagają przecież aby potencjalnym wyborcom przynajmniej na papierze zaproponować dodatkowe pieniądze z nadzieją, że po raz kolejny dadzą się zwieść i zagłosują na dotychczas rządzących.

Zbigniew Kuźmiuk/Salon24.pl