1. Według GUS wskaźnik cen dóbr i usług konsumpcyjnych (CPI) we wrześniu spadł w ujęciu rok do roku o 0,3%, podobnie jak w sierpniu i trochę silniej niż w lipcu kiedy ceny w tym ujęciu zmniejszyły się o 0,2%.

Eksperci uzasadniają ten spadek cen przede wszystkim rosyjskim embargiem na polską żywność, chociaż jak powszechnie wiadomo obowiązuje ono dopiero od 1 sierpnia, a więc jego przyczyny muszą być jednak głębsze.

Oczywiście na deflację w sierpniu i we wrześniu miał wpływ spadek cen żywności w Polsce spowodowany rosyjskim embargiem ale jak się wydaje także, spadek cen surowców energetycznych (przede wszystkim ropy) i pogłębiające się spowolnienie wzrostu gospodarczego w wiodących gospodarkach strefy euro (w niektórych krajach wręcz recesja- Włochy, prawdopodobnie także Francja).

2. Deflacja dotycząca cen dóbr i usług konsumpcyjnych (inflacja CPI), jest oczywiście bardziej głośna ponieważ na niej skupia się uwaga konsumentów ale jest ona rezultatem wcześniejszego procesu spadku cen dla producentów czyli tzw. inflacji PPI (w tym przypadku deflacji), a ta utrzymuje się w polskiej gospodarce w zasadzie od pierwszych miesięcy 2013 roku.

Tutaj mamy znacznie głębsze spadki cen sięgające blisko 2% w stosunku do analogicznych miesięcy roku ubiegłego i to już w bardzo długim okresie sięgającym kilkunastu miesięcy.

A przecież inflacja PPI (w tym przypadku deflacja), jest na początku łańcucha cenowego w gospodarce i oznacza, że spadają ceny surowców, półproduktów i produktów, którymi obracają przedsiębiorstwa przemysłowe, a to oznacza zwijanie się gospodarki przynajmniej w niektórych obszarach.

Bowiem główną przyczyną takiego spadku cen dla producentów jest słaby popyt wśród przedsiębiorstw produkcyjnych, a to fatalny sygnał wysyłany do całej gospodarki, która może reagować dalszym ograniczaniem zakupów.

3. Dlaczego spadek cen wywołuje takie zainteresowanie i liczne komentarze? Dlatego, że o ile rzeczywiście z punktu widzenia pojedynczych konsumentów, spadek cen towarów i usług, jest zjawiskiem korzystnym (chcemy kupować coraz taniej), to już z punktu widzenia całej gospodarki tak niestety nie jest.

Jeżeli ten proces utrzymuje się dłużej (wszystko wskazuje na to, że ten spadek cen będzie utrzymywał się także w kolejnych miesiącach), będzie zniechęcał konsumentów do zakupów, ponieważ będą się oni spodziewali, że określone towary za jakiś czas kupią jeszcze taniej niż obecnie.

A powstrzymywanie się od zakupów to spadek globalnego popytu krajowego, który i tak jest na tyle rachityczny, że dopiero od kilku miesięcy pozytywnie wpływa na wzrost polskiego PKB.

A przypomnijmy, że to właśnie popyt krajowy (konsumpcyjny i inwestycyjny) aż w blisko 2/3, odpowiadają za wzrost naszego PKB.

4. Niestety wygląda na to, że polskiej gospodarce na dłużej przyjdzie się zmierzyć ze zjawiskiem deflacji, które do tej pory nigdy w naszym kraju nie występowało.

Takie niebezpieczeństwo dostrzegła wreszcie także Rada Polityki Pieniężnej, która na swym ostatnim posiedzeniu obniżyła stopę referencyjną o 50 pkt bazowych do najniższego w historii poziomu 2%, a stopę lombardową aż o 100 pkt bazowych do poziomu 3% i nie wykluczyła dalszych obniżek na kolejnym posiedzeniu.

Gwałtowność tego ruchu RPP pokazuje, że zagrożenie deflacją polskiej gospodarki w dłuższym okresie, musi być oceniane jako bardzo prawdopodobne.

Zbigniew Kuźmiuk/Salon24.pl