„Generał Paweł B. pracuje w BOR 20 lat. Zajmuje się ochroną najważniejszych osób w państwie oraz delegacji zagranicznych przyjeżdżających do Polski. Kilka dni temu prokuratura ujawniła 20 "najistotniejszych uchybień" w działaniach Biura Ochrony Rządu przy organizacji wizyt Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku. Według prokuratury wpłynęło to na znaczne obniżenie bezpieczeństwa ochranianych osób” - czytamy na rp.pl. Oprócz wymienionych uchybień BOR-u, biegli wskazali też na brak obecności funkcjonariusza BOR na lotnisku w Smoleńsku przed i podczas lądowań samolotów 7 i 10 kwietnia. Z ustaleń wynika również, że plany zabezpieczeń obu wizyt były sporządzone w sposób sprzeczny z przepisami i zasadami prowadzenia działań ochronnych.


Kilka dni temu „Fakt” informował, że kierowca polskiego ambasadora, który jako jeden z pierwszych zobaczył rozbitą maszynę, nie mógł się dodzwonić do agentów z informacją o tragedii. Nawet oficer dowodzący grupą BOR w Katyniu nie miał pojęcia, co stało się z polskim samolotem. Oficer był nie poinformowany do tego stopnia, że nie potrafił udzielić żadnych informacji Jackowi Sasinowi, który dopytywał się co się stało.



Ł.A/Rmf.fm/rp.pl/fakt.pl