Jak ustalili dziennikarze "Superwizjera" TVN, szefowa biura bezpieczeństwa stołecznego ratusza, Ewa Gawor w czwartek ma usłyszeć zarzuty w śledztwie dotyczącym wydania zgody na mecz otwarcia Mistrzostw Świata w siatkówce w 2014 r. 

Zarówno urzędniczka, jak i jej obrońca wiążą tę decyzję prokuratury z wyborami samorządowymi oraz rozwiązaniem przez Gawor marszu ONR w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. O sprawie było głośno w tym roku. Prokuratorzy zaprzeczają jednak istnieniu jakiegokolwiek związku pomiędzy tymi zdarzeniami. 

Prokurator stwierdził w toku śledztwa, że na Stadionie Narodowym, będącym wielką dumą Platformy Obywatelskiej, niemal od momentu oddania obiektu do użytku nie działały systemy pożarowe. Zdaniem prokuratury, usterki te mogły stanowić "bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia uczestników imprez masowych". Prokurator wskazuje, że strażacy kontrolujący stadion mieli poruszać temat usterek systemu podczas spotkań w Stołecznym Biurze Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. Dyrektorem tej instytucji jest właśnie Ewa Gawor. Strażacy mieli informować urzędników Biura o usterkach na terenie obiektu. Śledztwo toczy się od 2014 r. 

Mecenas Antoni Kania-Sieniawski, pełnomocnik urzędniczki Ratusza potwierdził w rozmowie z TVN24, że Gawor została wezwana na 27 września 2018 r. w charakterze podejrzanej do Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej (tzw. "pezet"). Śledztwo, w którym ma usłyszeć zarzuty prowadzone było od 2014 r. i dotyczyło pzyjęcia łapówek przez ówczesne władze Polskiego Związku Piłki Siatkowej. 

yenn/TVN24, Fronda.pl