Kilka tygodni temu w wywiadzie dla tygodnika „Uważam, rze” poeta Jarosław Marek Rymkiewicz mówił, że w Polsce żyją dwa narody – naród patriotów i kolaborantów. Pierwszy przywiązany jest do Polski i polskości, chce kraju suwerennego i skupionego na własnych interesach. Drugi – jest narodem szukającym podległości, widzących w niej szansy dla Polski. Celność oceny poety udowadniają wydarzenia sprzed 22 lat. Dziś mija rocznica dwóch wydarzeń politycznych, które pokazują świetnie istnienie tych dwóch sposobów podejścia do Polski.

 

19 lipca 1989 roku doszło do dwóch bardzo ważnych wydarzeń związanych z Polską. W Warszawie Prezydentem Polski wchodzącej w tzw. transformację został komunistyczny dyktator, aparatczyk wysługujący się Moskwie i na jej zlecenie gnębiący Polaków generał Wojciech Jaruzelski. Zgodnie z wezwaniem Adama Michnika, obecnego naczelnego „Wyborczej”, byłemu sowieckiemu oprawcy zagwarantowano miękkie lądowanie w rzeczywistości III RP. Jaruzelski stał się najważniejszą osobą w państwie i wszedł do grona „ojców założycieli” polskiej demokracji. Ta nominacja świetnie symbolizuje polskie przemiany, których skutkiem było włączenie w rzeczywistość III RP struktur i ludzi budujących komunistyczną Polskę. Człowiek, który – korzystając ze stwierdzenia Rymkiewicza – był symbolem narodu kolaborantów, został włączony do grona demokratycznych polityków. Na bazie m.in. takich ludzi elity polityczne postanowiły budować polską demokrację. Nic więc dziwnego, że nie wyszło im to najlepiej.

 

Druga mijająca dziś rocznica to symbol zupełnie innego świata. 19 lipca 1989 roku Prezydentem Polski na uchodźstwie został Ryszard Kaczorowski, polski patriota, działacz państwowy, harcerz, żołnierz Szarych Szeregów. Człowiek, który całe swoje życie poświecił walce o Polskę i polskość, był ostatnim prezydentem na uchodźstwie, społecznikiem i działaczem polonijnym. Kaczorowski był przedstawicielem zupełnie odwrotnego sposobu myślenia i działania niż Jaruzelski. Nie wysługiwał się sowietom, nie zaprzeczył swojemu pochodzeniu, nie zaprzedał się komunistycznym zbrodniarzom w zamian za karierę. Wolał trudną drogę walki o niezależność i suwerenność Polski. Niestety III RP nie znalazła sposobu, by patriotyzm ostatniego prezydenta na uchodźstwie dobrze zagospodarować.

 

Dwa życiorysy, dwa światy splecione jedną datą. Dziś naród kolaborantów i naród patriotów spotykają się przy okazji dwóch dat związanych z najważniejszymi urzędami w Polsce. Niestety w naszym kraju coraz częściej można odnieść wrażenie, że władza oraz tzw. elity sprzyjają narodowi kolaborantów. Dziś to Jaruzelski jest zapraszany do grona doradców prezydenta, to o jego zdrowie drżą media, a kolejny proces wytaczany dyktatorowi jest przyjmowany, jako próba ciągania starszego, zmęczonego człowieka po sądach. To w jego świetle promują się politycy i partie. Tymczasem ostatni prezydent na uchodźstwie nie może liczyć na podobną przychylność, ani władz, ani mediów. O nim władze i media nie pamiętają. A jego bliskim odmawia się nawet prawa do poznania okoliczności i przyczyn jego śmierci.

 

Ryszard Kaczorowski, który zginął w katastrofie smoleńskiej, całe życie w sercu miał Polskę. Niestety dożyliśmy czasów, w których polskie władze, urzędnicy i media nie umieją odwdzięczyć się za służbę ojczyźnie. Przychylniejszym okiem zdają się patrzeć na kolaboranta.

 

Stanisław Żaryn