Nie wszystkie środowiska opozycyjne są zadowolone z sobotniego "Marszu Wolności". I wcale nie chodzi o frekwencję. Chodzi natomiast o... "homofobię"!

Lider lewicowej partii Razem, Adrian Zandberg ostro skrytykował Platformę Obywatelską, zarzucając jej homofobię. Polityk opisał sytuację, do której doszło podczas "Marszu Wolności". Oprócz polityków i sympatyków PO, Nowoczesnej czy PSL oraz działaczy KOD na manifestacji pojawili się przedstawiciele organizacji "Miłość nie wyklucza". Stowarzyszenie działa m.in. na rzecz legalizacji w Polsce "małżeństw" osób tej samej płci. Działacze "Miłość nie wyklucza" przyszli na marsz z tęczową flagą. Jak twierdzi Zandberg, ochrona potraktowała ich jak prowokatorów. Oto jak lider Razem opisuje całą sytuację na Facebooku i Twitterze:


Czyżby Platforma po raz kolejny zmieniła poglądy? Może, zgodnie z zapowiedziami, faktycznie "zrobi wszystko", by wygrać kolejne wybory? Jacyś "złośliwcy" z prawa i z lewa przypominają liderowi Razem, że "kiedy policja biła narodowców" na Marszach Niepodległości za rządów PO, jakoś nie był zbytnio oburzony lub że przed wyborami i tak będzie "bratać się" z PO. Część komentujących pomstuje, że "emerytowani ubecy jakoś im nie przeszkadzali". Inni z kolei apelują do Zandberga o wybaczenie Platformie, jednocześnie podkreślając, że homofobia jest dla nich czymś nagannym. Jakkolwiek nie popieramy "małżeństw" homoseksualnych, groteskowe jest to, że postępowa, nowoczesna i tolerancyjna partia odrzuca środowiska "spod znaku tęczy". Groteskowe jest również to, jak lewica rozumie pojęcie "wartości europejskie". Ciekawe czy Platforma po prostu planuje podebrać PiS konserwatywny, katolicki elektorat, czy też organizatorzy "Marszu Wolności" nie chcieli przestraszyć ludzi, którzy "wolność odzyskali w 1945 roku" lub śpiewających piosenkę o demokracji na melodię "Katiuszy". Wszak wiadomo, że komuniści w Polsce, delikatnie mówiąc,za homoseksualistami nie przepadali... Niemniej, opozycja kolejny raz pokazuje, że od poważnych działań woli sprzeczki i kabaret. W ostatnim zdaniu można jednak w pewnym stopniu zgodzić się z Zandbergiem.

yenn/Twitter, Fronda.pl