Tomasz Wandas, Fronda.pl: Czy to przypadek, że akurat w dniu rozpoczęcia ŚDM zamordowano księdza katolickiego?

O. Zdzisław Świniarski SSCC: Nie sądzę. Jeśli za tą zbrodnią, a wszystko na to wskazuje, stało Państwo Islamskie, to myślę, że było to zaplanowane działanie. Od 24 lat oprowadzam pielgrzymów po Ziemi Świętej i bywam w krajach Bliskiego Wschodu, spotykając się również z przedstawicielami islamu. Podczas ostatnich kilku pielgrzymek przy IX stacji Drogi Krzyżowej w Jerozolimie przy kościele Kurdów wisiał baner przedstawiający klęczących chrześcijan, a nad nimi w czarnych ubraniach „młodzieńcy” z meczetami w dłoniach gotowi do egzekucji. Wiemy, że ścieli im głowy, co podała prasa na całym świecie i co wywołało olbrzymi szok, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że nie była to egzekucja przypadkowa lecz dobrze zaplanowana. Światowe Dni Młodzieży od momentu powstania są świętem młodości, radości ale przede wszystkim wiary, dodajmy katolickiej, bo przecież młodzi gromadzą się wokół Papieża, który im wskazuje drogę do Boga Ojca. Wiara i radość młodych katolików zebranych na ŚDM w każdym miejscu, gdzie się odbywają Światowe Dni jest podobna - radosna i zaraźliwa, i myślę, że młody człowiek, który został „użyty” do zabicia księdza był takim sztandarem Państwa Islamskiego – my też mamy młodych ludzi, którzy wierzą w nasze wartości.

Mówi się coraz częściej o wojnie religijnej, jaką prowadzą islamiści. Dokąd to zmierza? Jak chrześcijanie walczą? Czy powinni?

Nie bójmy się powiedzieć tej prawdy, że świat jest w stanie wojny. Ojciec Święty zastrzegł, że nie mówi o wojnie religijnej, bo - jak ocenił - "to inni chcą, żeby to była wojna religijna". Od dawna mówimy, że świat jest w stanie wojny w kawałkach. Jak tłumaczył Papież, była pierwsza, druga wojna światowa, "a teraz jest ta wojna". Wyraził opinię, że obecna wojna "nie jest organiczna", to znaczy w pełnym tego słowa znaczeniu, "ale to jest wojna". Takie odważne, a wręcz zaskakujące słowa wypowiedział Papież Franciszek na pokładzie samolotu lecącego z Nim do Krakowa, zatem są to słowa bardzo aktualne. Zgadzam się z tym stwierdzeniem Papieża Franciszka, że jesteśmy w stanie wojny, ale polemizowałbym z Nim, czy nie jest to wojna religijna (choć może mi jako zakonnikowi nie wypada tego robić). Na ile znam historię, to wiem, że tereny Bliskiego Wschodu od momentu Zmartwychwstania Chrystusa „stawały się” chrześcijańskie, tam budowano pierwsze kościoły jako budowle sakralne, tam „rodziło się” życie zakonne, tam byli pierwsi męczennicy chrześcijańscy, czyli tam najpierw się rozwijało chrześcijaństwo. Ta sytuacja trwała do momentu powstania Islamu – 622 rok hidżra, która dała początek islamizacji terenów bizantyjskich, a później arabizację. Niestety nie miała ona do końca pokojowego charakteru, ale często miała charakter walki religijnej i dzisiaj trudno być takim optymistą, by powiedzieć, że ta walka, która jest prowadzona przez Państwo Islamskie, ma charakter wojny, ale nie jest to wojna religijna. W mojej opinii czasy od 622 roku, czyli powstania Islamu do dnia dzisiejszego w różnych częściach świata, jeśli były wojny, to miały one podłoże religijne – tak było w przypadku wypraw krzyżowych i tak jest obecnie (choć historycznie są to sprawy bardziej skomplikowane, niż my je dzisiaj tak łatwo oceniamy). Inną sprawą jest to, co często mówię, że jest to „wciąganie Boga” w nasze brudne i egoistyczne interesy ludzkie, gdzie łatwo nasze draństwa tłumaczymy miłością do Boga, a nawet wręcz działaniem w imieniu Boga.

Pyta pan redaktor: dokąd to zmierza? Nie jestem Duchem Św. i nie potrafię odpowiedzieć, choć po ludzku myśląc i znając odrobinę historię ludzkiej „zaciętości” obawiam się, że nie prowadzi to nas do niczego dobrego. Choć z drugiej strony, jako kapłan wiem, że dla Boga nie ma nic niemożliwego, ale też wiem, że Pan Bóg szanuje ludzką wolność i jej wybory, nawet te złe, a nawet wręcz tragiczne I i II Wojna Światowa i inne wojny w różnych częściach świata tylko to potwierdzają.

Jak chrześcijanie walczą i czy powinni?

Odpowiadając na to pytanie przychodzi mi na myśl postać bł. Jerzego Popiełuszki i jego słynne powiedzenie: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” – a przecież wiemy, że te słowa pochodzą z Ewangelii i są dla nas zawsze i w każdym miejscu aktualne - co nie znaczy, że są łatwe do zrealizowania. Chrześcijanie w walce ze złem mają jeszcze jeden potężny oręż – jest nim różaniec. Czyż łatwiejszym czasem w Europie była I Wojna Światowa, gdy się objawiała w 1917 roku w Fatimie Matka Boża? A przecież właśnie tam przekazuje przez niewinne małe dzieci przesłanie: „Chcę, żebyście przyszli tutaj 13 przyszłego miesiąca, żebyście nadal codziennie odmawiali różaniec na cześć Matki Boskiej Różańcowej, dla uproszenia pokoju na świecie i o zakończenie wojny, bo tylko Ona może te łaski uzyskać". Jeśli człowiek w swoim sercu nie będzie miał pokoju i miłości, to czy może zbudować pokój na świecie? Ten pokój „buduje” się najpierw w swoim sercu, bo właśnie tu „rodzi się” szacunek albo nienawiść do drugiego człowieka – ja nie muszę zgadzać się we wszystkim z innymi, ale to nie jest powód abym drugiego człowieka zabijał dlatego, że myśli, mówi czy nawet wierzy inaczej niż ja. Papież Franciszek, mówiąc o zabójstwie 86 letniego we Francji wypowiedział takie słowa: Ten święty ksiądz zginął w chwili modlitwy. Myśląc nad pytaniem Pana Redaktora: jak chrześcijanie walczą? – zrodziła się w moim sercu idea RÓŻAŃCA POKOJU, rozpoczniemy go 13 sierpnia od figury Matki Bożej Fatimskiej, która znajduje się na dziedzińcu naszego klasztoru w Polanicy Zdroju i każdego 13 dnia miesiąca o godzinie 21.30 będziemy tworzyli różaniec pokoju i będziemy się modlić o pokój w Europie, ale również o nawrócenie Europy, o powrót do Jej korzeni (szczegóły na facebooku: Różaniec Pokoju). 13 sierpnia 1917 r. dzieci fatimskie zamknięto do więzienia bo chciano im „zamknąć usta” czyli „zabić prawdę”, 13 sierpnia 1961 zaczęto budować mur berliński, który do 9 listopada 1989 oddzielał Berlin Zachodni od Berlina Wschodniego, dlatego w tym dniu my rozpoczniemy „budować” RÓŻANIEC POKOJU. Zamknięte w więzieniu dzieci miały przestać mówić prawdę, mur berliński miał dzielić ludzi, a my przez wspólny różaniec będziemy ludzi łączyć w wspólnej modlitwie o pokój. Papież Franciszek z uznaniem mówił o geście prezydenta Francji Francois Hollande'a, który do niego zadzwonił po śmierci księdza Jacquesa Hamela. Z drugiej strony, chcę się zapytać, dlaczego Francja nie przeprosiła za setki księży i tysiące katolików zamordowanych podczas Rewolucji Francuskiej tylko dlatego, że myśleli inaczej i chcieli być wierni Chrystusowi. Dzisiaj tak chętnie przytacza się hasło rewolucji: wolność, równość i braterstwo i choć jest to piękne, to ma bardzo krwawą przeszłość – czy na kłamstwie, nawet najpiękniejszym, da się zbudować bezpieczną przyszłość?

Jezus mówił o nastawieniu drugiego policzka. W tej sytuacji, w jakiej jesteśmy (ciągle zagrożenie terrorem) czy te słowa się też sprawdzają?

Tak, te słowa są bardzo trudne, a postawa jaka jest w nich opisana jeszcze trudniejsza. A co powiedzieć o słowach wypowiedzianych również przez Chrystusa: Miłujcie waszych nieprzyjaciół? Myślę, że gdybyśmy żyli według wskazań Chrystusa, często bardzo trudnych, to sytuacja na świecie, w rodzinie, w kościele byłaby zupełnie inna. Te słowa są słowami prawdy, one się nie zdewaluowały. Pan Jezus nawet na krzyżu ich nie odwołał, co więcej modlił się za swoich oprawców: «Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią» (Łk 23, 34), choć z drugiej strony mamy i taką postawę Jezusa: „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz”? co świadczy o „realnym” spojrzeniu Pana Jezusa na życie.

Ilu księży i świętych męczenników musi jeszcze zginąć, abyśmy podjęli konkretne działania mające na celu zmniejszenie zagrożenia?

Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, choć jak napisałem powyżej, my rozpoczniemy konkretne działania już 13 sierpnia, choć oczywiście wiem, że Pan Redaktor ma na myśli raczej inne działania. Wiem też, że śmierć księdza Jacquesa Hamela, choć po ludzku jest absurdalna, to w ekonomi Bożej śmierć męczeńska ma swoje znaczenie. W początkach chrześcijaństwa, gdy chrześcijanie oddawali swoje życie za wierność Chrystusowi mówiło się: krew męczenników jest nasieniem chrześcijan, może dzisiaj ta krew stanie się nasieniem odnowy kościoła we Francji, bo przecież ten starszy już kapłan służył swoim wiernym z miłością i oddaniem i zginął podczas modlitwy.

- To odpowiedni moment, by ogłosić, że przechodzę na rzymski katolicyzm - napisał Sohrab Ahmari, amerykański dziennikarz pochodzenia Irańskiego na Twitterze. Dodał też, że nawrócił się pod wpływem świadectwa danego właśnie przez zamordowanego księdza Jaquesa Hamela podczas mszy świętej. Pierwsze owoce?

Być może – dobro dla ludzi myślących jest zawsze „zaraźliwe”. Myślę, że ta śmierć powinna być powodem refleksji dla wielu ludzi, również wierzących i nie wierzących, a także ludzi kościoła. Gdy czytam w Internecie artykuły na temat Kościoła, również księży i gdy wchodzę na komentarze (staram się to robić rzadko, aby się nie denerwować), to mam wrażenie, że księża to najgorsi ludzie jacy żyją w Polsce i całe nieszczęście (nie wiem jakie), które spotyka naszą Ojczyznę, to wina księży. Wiem, że do grona grzeszników należymy również my kapłani, ale czy w kościele słyszeliśmy z ust księdza, żeby nas zachęcał do tego; aby w życiu być chamem, kraść, prowadzić życie rozpustne bez poszanowania drugiego człowieka. Nie sądzę, abyśmy coś takiego usłyszeli w kościele – religia, rozumiana poprawnie nie prowadzi człowieka do zła i nie powinna dzielić ludzi, lecz powinna pomagać im „stawać” się lepszymi.

Na moich pielgrzymich drogach spotkałem wielu wspaniałych Muzułmanów, szanujących ludzi za to, że są ludźmi, spotkałem wspaniałych i życzliwych Żydów i spotkałem wielu „rozwydrzonych” chrześcijan, którzy zachowywali się tak, jakby w ich sercu nie było żadnych wartości. Jezus Chrystus przyszedł do zagubionych, grzesznych ludzi, przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli. Dzisiaj może Jezus Chrystus przychodzi do nas przez śmierć 86-letniego księdza Jacquesa Hamela i obyśmy Go przyjęli …

Bardzo dziękuję za rozmowę.