Coraz gorętsza sytuacja na greckiej wyspie Lesbos. Wczoraj doszło do walk uchodźców z tamtejszą policją. 

Wczoraj po południu na greckiej wyspie Lesbos doszło do starć imigrantów z policją. Zamieszki wybuchły podczas wizyty w ośrodku dla uchodźców greckiego ministra ds. migracji Jannisa Muzalasa i holenderskiego sekretarz stanu Klaasa Dijkhoffa.

W stronę przedstawicieli władz rzucano kamieniami i butelkami. Do interwencji włączyła się policja.

Jak podaje The Telegraph, funkcjonariusze policji użyli gazu łzawiącego. Kilku imigrantów zostało rannych. Demonstranci żądali wypuszczenia ich z ośrodka i przełamali metalowy płot.

Uciekinierzy, oprócz rzucania przedmiotami, podpalali także kosze. Uchodźcy mieli przy tym wykrzykiwać „Wolność, wolność!”. Powodem zamieszek były najprawdopodobniej złe warunki bytowe. – Nie ma informacji, jedzenia i wolności – mówili imigranci.

W ogrodzonym obozie na wyspie Lesbos niedaleko wsi Morii przebywa około 3 tys. uchodźców. Ośrodek zamknięto 20 marca i od tej pory strzeżony jest przez greckich policjantów i żołnierzy.

Wcześniej ten sam obóz odwiedził papież Franciszek. "Uchodźcy to nie liczby, tylko osoby, które mają twarze, imiona i historie życia i odpowiednio do tego należy ich traktować" – napisał Ojciec Święty na Twitterze

emde/telewizjarepublika.pl