Białoruś wraca do rozwiązań z lat '90, kiedy to robotnikom płaciło się produktami wyrabianymi w zakładzie w którym pracowali. Gienadij Fiedynicz, lider Niezależnych związków zawodowych pracowników przemysłu elektrotechnicznego, ostrzega, że powtarza się sytuacja z czasów, kiedy w "Krystalu" - największej fabryce wódek w Mińsku - robotnikom płacono alkoholem. Fiedynicz zaznacza, że taki system szkodził budżetom rodzin. Jego zdaniem robotnicy zarabiający 2,5 mln rubli (ok. 620 zł) powinni protestować.

Ekonomista Leonid Zajko wspomina, jak w latach '90, w jednym z zakładów usług komunalnych płacono trumnami, które zakład produkował. -Przez 20 lat nie podjęto żadnych króków w stronę rynku, nie stworzono skutecznej konkurencji dla biznesu. W rezultacie mamy radzieckie przedsiębiorstwa, które nie są w stanie płacić pracownikom pensji.

(NG/Kresy24.pl)