Według dość powszechnego odczucia miłosierdzie jest synonimem litości, często dodatkowo kojarzoną ze słabością. Miłosierny to ten, który ma przewagę, ale nie korzysta z niej, okazując swego rodzaju łaskawość i dając podległej mu osobie doświadczyć tego właśnie typu „miłosierdzia”. Taka perspektywa każe ujmować strony relacji jako drastycznie od siebie odległe, a dystans między nimi, zamiast ulec skróceniu, pogłębia się, bo także litość potrafi dotkliwie upokorzyć osobę na nią skazaną.

W pierwszym odcinku wielkopostnych rekolekcji portalu PSPO ojciec Włodzimierz Zatorski mierzy się z tym stereotypowym ujęciem kwestii miłosierdzia i zwraca uwagę na jego słabe strony. Opierając się na przekazie biblijnym tyniecki mnich ukazuje nam zupełnie inne oblicze tej tajemnicy. W samym Piśmie Świętym nie mam do czynienia z jednym tylko rodzajem miłosierdzia, to zaś, co kryje się pod tym polskim słowem, w tekście oryginalnym obfituje w dodatkowe znaczenia.

 

Źródło: http://ps-po.pl/