Przywódca samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Aleksandra Zacharczenko nakazał swoim żołnierzom wycofać się „w związku z dużymi stratami w zakresie stanu osobowego i sprzętu”. O sam także przeniósł się z Doniecka w rejony położone bliżej granicy z Rosją. Dekret jest datowany na 3 czerwca. Dokument trafił do internetu.

Siły rosyjskie uderzyły w tym tygodniu na ukraińskie miasto Marinka. 1500 żołnierzy, w tym regularne siły Federacji Rosyjskiej oraz 40 czołgów nie wystarczyło, by pokonać Ukraińców. Rejon okazał się umocniony silniej, niż spodziewali się Rosjanie. Ciężka artyleria spowodowała duże straty wśród sił rosyjskich. 

- Nie za bardzo rozumiemy, co to miało być - mówi jeden z ukraińskich oficerów cytowany przez portal Kresy24.pl. - Bojowy zwiad w ramach przygotowania do czegoś większego? Ale czemu takimi wielkimi siłami? Osobiście podejrzewam, że w ich dowództwie pojawił się jakiś wierny naśladowca sowieckiego marszałka Giergija Żukowa z II wojny, który postanowił zdobyć medal szaleńczym czołowym atakiem na silnie umocnione pozycje.

Bitwa pod Marinką była najcięższym starciem po ogłoszeniu rozejmu rosyjsko-ukraińskiego i podpisaniu porozumień w Mińsku.

KJ/Niezależna.pl