Prokuratorskie zarzuty dla jedenastu osób zatrzymanych w związku incydentem w Muzeum Auschwitz - Birkenau. Wczoraj po południu grupa osób wdarła się na teren obozu, przed bramą z napisem "Arbeit macht frei" zabiła owcę, rozebrała się do naga, na bramie rozwinęła transparent z napisem „Love”, a następnie skuła się kajdankami. Zostali ujęci przez straż muzealną i przekazani w ręce policji. Trafili do aresztu na 48 godzin. To siedmiu mężczyzn i cztery kobiety.

Dziś usłyszeli zarzuty znieważenia miejsca pamięci. Zastępca prokuratora rejonowego Mariusz Słomka powiedział IAR, że część z nich przyznała się i poczuwa się do winy, że doszło do znieważenia tego miejsca pamięci. Żadna z tych osób nie neguje swojego udziału i wszystkie złożyły wyjaśnienia. "W ich rozumieniu był to pewnego rodzaju spektakl, w którym brali udział. Motywem był protest ogólnie przeciwko wojnie, nie jakiemuś konkretnemu konfliktowi zbrojnemu"- powiedział prokurator Mariusz Słomka.

Zatrzymanym grozi kara grzywny i ograniczenia wolności na 2 lata. Jeden z mężczyzn posiadający polski i białoruski paszport usłyszał dodatkowo zarzut zabicia owcy wbrew ustawie o ochronie zwierząt. Grożą mu nawet dwa lata więzienia. Wśród zatrzymanych było siedmiu Polaków, trzech Białorusinów i jeden Niemiec, który został przesłuchany w obecności tłumacza.

Po incydencie Muzeum Auschwitz wydało oświadczenie, w którym podkreśliło, że wykorzystywanie symboliki byłego niemieckiego obozu do jakichkolwiek manifestacji lub happeningów jest rzeczą karygodną i oburzającą. "Godzi to w pamięć ofiar niemieckiego nazistowskiego obozu Auschwitz" - napisano w oświadczeniu.

emde/IAR