Jak informuje Gazeta Polska Codziennie skandalicznie przebiegało głosowanie za granicą, Polacy byli zmuszeni tłoczyć się w wielogodzinnych kolejkach. Jako przykład absurdalnych warunków do oddawania głosów, gazeta odaje komisję w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym przy Kings Street w Londynie.

- Lokal zupełnie nie nadaje się do przeprowadzania wyborów. Uniemożliwia głosowanie osobom niepełnosprawnym czy chociażby ogranicza dostęp kobietom z małymi dziećmi. Oddanie głosu zajęło mi pół godziny, gdy wychodziłem kolejka była cztery razy dłuższa. Polska flaga przyczepiona na taśmę klejącą. Tłok. Niezapewnienie tajności głosowania. Jednym słowem wielki chaos - powiedział "Gazecie Polskiej" Maciej Piórkowski, który głosował w Londynie.

- Niestety, tak jak w Londynie było w wielu miejscach. Można podać przykłady chociażby Oslo i Sztokholmu - wyjaśnił poseł zasiadający w sejmowej komisji ds. łączności z Polonią i Polakami za granicą Adam Kwiatkowski.

- Do jednej komisji w Londynie trafi 4 tys. kopert z głosami korespondencyjnymi. MSZ i PKW nie zgodziły się na to, aby skierować tam dodatkowych członków komisji. Samo otwieranie tych kopert potrwa długie godziny, co opóźni ostateczne podawanie wyników - dodaje.

Oprócz 80-proc. poparcia w Chicago (łącznie 7 tys. głosów), Duda zdobył także 71 proc. w kanadyjskim Toronto, czy 821 głosów w New Jersey. Zwycięstwo Dudy zanotowano również w australijskim Melbourne, Nowym Jorku, Seattle, Los Angeles i na Florydzie. Urzędujący prezydent zwyciężył jednak w komisjach utworzonych w placówkach dyplomatycznych na Dalekim Wschodzie, m.in. w Singapurze.

Kandydat PiS zdobył ok. 11.5-12 tys. głosów więcej od Bronisława Komorowskiego. 

KZ/Gpcodziennie.pl