7 lat temu

Niedowierzanie. Szok. Głęboki smutek. Potem ten narodowy zryw. Obrazy z tysiącami kwiatów i zniczy na ulicach Warszawy. Kolejki do wystawionych trumien z ciałami pary prezydenckiej. Kilka chwil kiedy serce narodu biło razem w żałobie. A potem wścieklizna. Niespotykany dotąd wylew chamstwa i prostactwa, nie sądziłem że wsród Polaków jest tyle posowieckiego lumpenproletariatu pokroju Palikota wrzeszczącego "zimny lech", "jeszcze jeden" i polecającego "krwawą Mary" oraz "kaczkę po smoleńsku", sikających na znicze. Kpina ze śmierci najważniejszych ludzi w państwie. Ludzi, którzy byli z każdej opcji politycznej, z różnych środowisk. Coś obrzydliwego i ten festiwal szyderstw i lżenia trwa do dziś, że przypomnę komentarze po pęknieciu opony w samochodzie A. Dudy.

Mamy 7 lat od tamtego zdarzenia i ciągle tak naprawdę nie wiem co tam sie wydarzyło. Niesamowite, rozbija się samolot z parą prezydencką, z marszałkami, politykami, generałami, a my przez 7 lat nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na pytanie co się tam wydarzyło. Śledztwo, które zrobiono dyletancko prowizorycznie. Jest niewyobrażalne, żeby jakiekolwiek państwo odpuściło sobie śledztwo katastrofy, w której giną najważniejsze osoby w kraju, oddało je w ręce innego kraju. I to na dodatek wrogiego U nas tak się stało. Przez 7 lat Rosja przetrzymuje wrak polskiego rządowego samolotu. Wyobrażacie sobie Air Force One, który rozbija się w Rosji i USA oddające śledztwo Rosjanom, a wrak samolotu leży tam przez 7 lat? Stad pytanie o agenturalnośc ówczesnego rządu jak najbardziej zasadne.

Nie jestem zwolennikiem wpychania apelu smoleńskiego do każdej okazji, nawet do obchodów rocznicy Powstania Styczniowego. Owszem jest to tragedia narodowa, ale nie możemy zrobic z niej centralnego punktu historii Polski. Jednak jest to wydarzenie, które ma prawo i musi być odpowiednio uczczone. Jak każda tragedia potrzebuje uszanowania. Niezależnie od tego za kim i przeciwko komu się opowiadamy. Tym bardziej, że zginęli tam ludzie reprezentujący opcje od lewa do prawa. Ale to przecież nie jest kwestia żadnych opcji. To jest kwestia człowieczeństwa.

Tak rzadkiego w tzw. salonowej Polsce gdzie bezczeszczenie zmarłych nie jest problemem. Gdzie zamiana zwłok ofiar to nic takiego. Że zaszywanie rękawiczek w twarzy Walentynowicz to „metoda identyfikacji”. Że walające się resztki ludzkie po całym miejscu katastrofy jeszcze tygodnie po, to „nic takiego”. Tak samo jak wrzucanie petów do worków ze zwłokami. Jak żarty z cierpienia bliskich ofiar. Jak powtarzanie największych bredni i chamstwa rosyjskiej propagandy - o pijanych pilotach itd. Czy gdy salon stwierdzał, gdy okazywało się, że Rosjanie niszczą dowody i fałszują sekcje zwłok - „oj tam, oj tam, kto by się przejmował”

Piotr Butkiewicz/Facebook