Bezsilny, wydany w ręce ludzi Bóg, Bóg, którego trzeba przewinąć, nakarmić, który płacze, gdy czegoś chce - to jest nasz Bóg. Urodzony na marginesie świata, do którego rozpoznania trzeba naprawdę wiary, bo cóż to za Bóg, który przychodzi na świat w Betlejem? Jego rodzice, pohańbienie przedślubną ciążą, osamotnieni i zaraz uciekający - jak bardzo odlegli są od naszego obrazu wybranych przez Boga. Ci, którzy przychodzą Go powitać także odlegli od potocznych wyobrażeń. Magowie, mędrcy, przedstawiciele obcej religii i pasterze - społeczni wyrzutkowi, którzy - czasem z powodu wielu win - żyją na marginesie społeczeństwa. To jest prawda świąt Bożego Narodzenia. Te święta odarte z wiele elementów o wiele lepiej ukazują, że żłóbek jest zapowiedzią Krzyża, że ten maleńki człowiek narodził się, by oddać życie na Krzyżu za mnie i za Ciebie. I uświadomienia sobie tej prawdy, spotkania z Bogiem, którego wcale nie jest łatwo odkryć w Dzieciątku na te cudowne, choć niełatwe święta, wszystkim życzę. A niewierzącym spotkania z Innym, z drugim, które jest spotkaniem z Bogiem, nawet jeśli Go nie rozpoznajemy!