Wpatruję się więc w niebo za wstępującym tam Chrystusem, by zobaczyć za Ratzingerem, że Zmartwychwstały nie opuszcza ziemi, gdyż wstępuje w niebo z ciałem, a więc z „ziemią” człowieczeństwa.

Jeśli karzeł ma zobaczyć więcej, musi wspiąć się na ramiona olbrzyma. Dźwignąłem się więc na barki młodszego ode mnie Josepha Ratzingera, który w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, a więc zanim ja stałem się, już teologiem był. Stamtąd widać więcej, a nawet wyżej, tam gdzie wstępuje Zmartwychwstały. Kilkadziesiąt zdań, ale jakiej treści i w mimo wszystko przystępnej formie – ludzie wielcy, czy opracowują hasło w teologicznym leksykonie, czy głoszą homilię, potrafią to czynić „po ludzku”, jak Bóg, który wypowiedział się w człowieku Jezusie.

Wpatruję się więc w niebo za wstępującym tam Chrystusem, by zobaczyć za Ratzingerem, że Zmartwychwstały nie opuszcza ziemi, gdyż wstępuje w niebo z ciałem, a więc z „ziemią” człowieczeństwa. W ten sposób dopiero „stwarza” niebo, którego istotą jest właśnie możliwość istnienia człowieka w Bogu – nie mielibyśmy widoków na przyszłość w niebie, gdyby w Synu nie spotkały się natury Boska i ludzka. Wniebowzięty Człowiek Jezus „zasiada po prawicy Ojca”, a więc ma już udział we władzy Boga, a tym samym króluje na świecie, choć dopiero wśród swoich i, paradoksalnie, mimo swojego wywyższenia – w uniżeniu.

„W zmartwychwstaniu Jezusa, w wyniku którego pozostaje On na zawsze wśród swoich, Jego powtórne przyjście już się zaczęło” – pisze olbrzym. Kto chciałby wyczekiwać – jak Apostołowie wtedy, jeszcze bez doświadczenia kolejnych dwudziestu wieków i bez teologicznego „rozumienia wiary”, której z kolei współcześni mogliby im zazdrościć – powtórnego przyjścia Chrystusa, tyle że wywyższonego, ten niech wpierw zobaczy przez wiarę „paruzję uniżenia”. Rozpoczęła się ona wraz z Wniebowstąpieniem, które nie oznacza nieobecności Chrystusa na świecie, ale właśnie jest nową formą Jego obecności.

Bo nie zostawił wierzących sierotami, po krótkim okresie obecności nie kazał wrócić do starotestamentowego wyczekiwania. Jak wniebowstąpienie nie tyle jest wstąpieniem do nieba, ile wzięciem ziemi w siebie, tak paruzja nie tyle jest przyjściem Chrystusa, ile raczej może Jego odejściem z nami w chwałę. Z nami, którzy / jeśli już teraz doświadczamy Jego obecności, choć ukrytej za „obłokiem” (por. Dz 1,9). Kenoza z Listu do Filipian (2,5-11) dotyczy nie tylko życia Chrystusa, ale również Kościoła, który jest Jego Ciałem. Po to wywyższenie Ukrzyżowanego, żeby było możliwe uniżenie Kościoła, w którym Uwielbiony panuje na sposób ukryty, ale już zawierający w tym ukryciu chwałę. Uczeń staje się jak Mistrz, dzięki temu, że karzeł wespnie się na Krzyż po Olbrzymie ukrzyżowanym, a żyjącym.

Dla Kościoła – jako całości oraz dla wszystkich poszczególnych członków – obecny czas jest czasem obecności Zmartwychwstałego na dwa sposoby czy raczej „dwa obłoki”. Tak o tym pisał Ratzinger: „Dar Ducha i zadanie dawania świadectwa, przepowiadania i misji są sposobami teraźniejszej obecności Chrystusa. Ogarniające cały świat przepowiadanie – wolno nam już to powiedzieć – jest w czasie między zmartwychwstaniem i powtórnym przyjściem Pana zewnętrznym wyrazem powszechnego królestwa Jezusa Chrystusa, który swe panowanie sprawuje w formie uniżenia Słowa”.

CZYTAJ WIĘCEJ NA: teologiapolityczna.pl

Sławomir Zatwardnicki/teologiapolityczna.pl