W tym tygodniu mają przyjechać do Polski rosyjscy motocykliści z grupy „Nocne Wilki”. Rajd samochodowy „Droga Chwały” już trwa – Rosjanie jadą przez nasz kraj, żeby uczcić zwycięstwo w II wojnie światowej, a na ich samochodach widnieją czerwone gwiazdy. Czy to zagrożenie dla Polski?

Myślę, że bezpośredniego zagrożenia nie ma, ale jest to pokaz bezczelności. Jeszcze sowieckiej, bo ma to wszystko charakter rusko-sowiecki. Oni lubią upokarzać sąsiadów, pokazywać, kto tu w Europie Wschodniej rządzi - „kurica nie ptica, Polsza nie zagranica”. Mogą też wystąpić elementy prowokacji. Jeśli dojdzie do jakichś konfliktów po drodze, to się będzie pokazywało, że Polacy nie chcą wpuścić ludzi jadących uczcić wyzwolenie Auschwitz. Z tego samego środowiska padają oskarżenia, że Polacy to kolaboranci hitlerowscy, którzy mordowali Żydów. Przy całej komuno-nazistowskiej ideologii tego środowiska, oni chętnie się posługują oskarżeniami o antysemityzm w stosunku do wszystkich innych.

Szef „Wilków” Aleksandr Załdostanow powiedział, że przeciw przejazdowi jego grupy protestują ci Polacy, których ojcowie byli policjantami w getcie.

To wszystko sprzyja rozbudzaniu antyrosyjskich nastrojów po to, żeby potem Polaków prezentować jako rusofobów i ludzi, którzy nie reprezentują wartości demokratycznych, tylko zimnowojenne myślenie. Uważam jednak, że polskie władze powinny energicznie reagować. Na cmentarzach posowieckich ciągle rażą te sowieckie czerwone gwiazdy, które obrażają, jak myślę, większość leżących tam ofiar. Przecież ci ludzie nie chcieli umierać za sowiecję. Ginęli jako niewolnicy Stalina. Czczenie ich, jak to robił Wajda, pod czerwoną gwiazdą jest oburzające i obraźliwe. W polskiej przestrzeni publicznej te gwiazdy utrzymują się jako znak dominacji, której się nie udało narzucić w 1920 r., ale w 1944 r. już tak. I ta demonstracyjna podróż ma znowu pokazać dominację.

Premier Ewa Kopacz powiedziała, że decyzję o tym, czy „Nocne Wilki” zostaną wpuszczone podejmie celnik. Dała do zrozumienia, że to nie jest sprawa dla rządu.

Meandry pracy umysłu Ewy Kopacz trudno pojąć. Być może to taki unik i chodziło o to, że celnik zadziała na podstawie decyzji odpowiedniego ministra, który otrzyma polecenie od niej. Trudno powiedzieć, o czym ona myślała. Tak czy inaczej Polska nie powinna do tego dopuszczać. Gdyby pojawił się tutaj jakikolwiek motocyklista niemiecki z flagą nazistowską, to zostałby natychmiast zatrzymany i ukarany. Jeśli więc pojawia się motocyklista, nie mówiąc o całej demonstracyjnej grupie, to natychmiast powinny wkroczyć władze porządkowe i zlikwidować te znaki – co najmniej tyle. A tych ludzi należałoby pociągnąć do odpowiedzialności, bo mają obowiązek przestrzegać ustawodawstwa kraju, w którym przebywają. Tak jak poseł Platformy, który został zatrzymany na lotnisku w Niemczech, bo wykrzykiwał coś o Hitlerze i uznano, że prezentuje symbolikę nazistowską. Polacy powinni wyciągnąć konsekwencje w stosunku do ludzi, którzy demonstrują z symbolem ludobójczego sowietyzmu.

Co Polska może zrobić? Opuścić szlaban? Wpuścić „Wilki” i czekać, jak się zachowają?

No przepraszam, każda kolumna - transportowa, wojskowa itp. - musi być specjalnie zorganizowana i poddana pewnym rygorom, bo bardzo utrudnia ruch. Dlatego taki przejazd musi się odbywać pod kontrolą policji. To nie tylko prawo, ale i obowiązek władz, by kształt konwoju kontrolować i dostosować go do potrzeb bezpieczeństwa innych uczestników ruchu. Nie mówię już o tym, że byłoby uzasadnione, gdyby władze polskie po prostu nie życzyły sobie na swoim terenie takich chuliganów, ludzi znanych z brutalności.

Nocne Wilki” brały udział w działaniach militarnych na Krymie.

No właśnie. Jak to jest, czy nie ma połączenia między odpowiednimi służbami, które znają sytuację zagraniczną a wspomnianym celnikiem? Czy on nie ma telefonu i możliwości kontaktu z osobami, które się orientują, czy ci ludzie brali udział, czy nie w tych działaniach? A były to działania zbrodnicze, dlatego że miała miejsce agresja jednego państwa na inne suwerenne państwo. To wszystko pozwalałoby Polsce na zajęcie zasadniczego stanowiska i uniemożliwienie wjazdu tej bandy chuliganów do naszego kraju. A jeśli nawet rząd chce położyć uszy po sobie, i tak ma wiele możliwości działań czysto administracyjnych, które by spowodowały, że będzie to przejazd baranków. Trzeba tym ludziom polecić zdjąć te wszystkie prowokacyjne hasła i zachowywać się tak, jak gdyby to był przejazd towarzystwa charytatywnego.

Dlaczego rząd tego wszystkiego nie robi?

Bo rząd w ogóle ma taki styl. Już na początku swojego urzędowania premier Kopacz zadeklarowała, że jak są kłopoty, to ona zamyka się w kuchni. I tak wygląda polityka tego rządu. Oczywiście, gdy chodzi o polskich patriotów, którzy chcą zademonstrować swój szacunek do tradycji i do dobra własnego państwa, to wtedy oczywiście wysyła się brygady antyterrorstyczne, jakieś potworne oddziały policji po to, żeby atakować, prowokować, bić, pałować, gazować, słąć tajniaków, którzy rozbijają te zgromadzenia od środka. Tutaj pani Kopacz już nie jest kuchtą, staje się dzielnym wojakiem. W stosunku do swoich, do Polaków. Gdy chodzi o zagranicę – głowa w piasek i wszystko wolno Rosjanom czy Niemcom. Kto chce może się w Polsce rządzić jak chce, ponieważ pani Kopacz zakopuje głowę w piasku i udaje, że nie widać wystawionej reszty.