Działacz opozycji czasów PRL, Krzysztof Wyszkowski odniósł się do reakcji oburzenia zatrzymaniem Władysława Frasyniuka. Przypomnijmy, że polityk został dziś wcześnie rano zatrzymany przez policję i doprowadzony do Prokuratury Rejonowej w Oleśnicy na przesłuchanie.

"To opera mydlana na użytek biednych ludzi, którzy stracili wpływy polityczne. Przecież on skumał się z komunistami, z jakimiś odmętami z rynsztoka politycznego. To już nie działa, to żałosne"-stwierdził Wyszkowski w rozmowie z TVP Info. Jak dodał, pewien scenariusz jest już realizowany i w TVN czy "Gazecie Wyborczej" pójdzie odpowiedni przekaz. 

"Skoro Mahomet nie przyszedł do góry, to góra przyszła do Mahometa. Frasyniuk chce nadać sobie rozgłosu. To człowiek zakochany w sobie! On cierpi, a na frustrację najlepszy jest rozgłos"-ocenił członek Kolegium IPN. Jak dodał, ludzką rzeczą jest to, że ludzie, którzy "politycznie przegrali wszystko" często tęsknią za rozgłosem i sławą". W tym miejscu Wyszkowski przywołał postać byłego prezydenta Lecha Wałęsy. 

"Trzeba pamiętać o psychologicznych konsekwencjach utraty sławy i wpływu. Po Wałęsie widać, że się nie odnajduje. Należy mu się współczucie. Ale co ta policja ma robić?"-zastnawiał się rozmówca TVP. 

yenn/TVP Info, Fronda.pl