Czy zorganizowanie przez IPN debaty z udziałem Lecha Wałęsy, Sławomira Cenckiewicza i innych, którzy ujawnili prawdę o „Bolku” to dobry pomysł? Zdaniem jednego z głównych uczestników strajków w Stoczni Gdańskiej Krzysztofa Wyszkowskiego nie, gdyż o prawdzie nie można debatować.

 

Jak Pan przyjął pomysł Lecha Wałęsy zorganizowania przez IPN debaty z jego udziałem?

Jestem zszokowany postawą IPN, który odniósł się pozytywnie do kłamliwego stanowiska Lecha Wałęsy. To jest niegodne państwowej instytucji. Bezpośrednio kompromituje to prezesa, w którego imieniu wypowiadał się jego zastępca. Przecież IPN wie dobrze, jaka jest prawda o agenturalności Wałęsy jako tajnego współpracownika SB, posiada dokumentację opisującą jego działalność, wie, że donosił na swoich kolegów i brał za to pieniądze. W tej sytuacji debatowanie na łonie IPN o tym, czy on był, czy nie był agentem jest po prostu godnym pożałowania poniżającym spektaklem. IPN nie ma do tego prawa, ani formalnego, ani na gruncie prawnym, a na gruncie moralnym brak słów, by to skomentować.

Ocena jest więc jednoznacznie negatywna?

Jest to kompromitacja tej instytucji. Do czego bowiem została ona powołana? Do ujawniania prawdy, czy do organizowania dyskusji z udziałem agentów i pełnienia roli moderatora? IPN będzie zajmował w tej dyskusji rolę bezstronnego świadka? Jestem tym oburzony.

Tym samym taka hipotetyczna debata byłaby de facto debatowaniem nad tym, czy niebo jest niebieskie?

Dokładnie. Kiedyś coś podobnego robiła Telewizja Polska, urządzając rozmowę z udziałem Jaruzelskiego i Wałęsy. Była to jednak telewizja zarządzana przez postkomunistów i tamto wydarzenie można było oglądać jako rodzaj teatru absurdu, czy zupełną groteskę. Można było uznać, że to kabaret i się pośmiać. Jednak IPN jest instytucją konstytucyjną i nie może podejmować tego rodzaju decyzji, zobowiązując się do udziału w machinacjach zakłamanego agenta. Wałęsa bez żadnych wątpliwości był kapusiem i donosicielem. To jest po prostu prawda.

Co więc powinien zrobić IPN?

IPN mógłby co najwyżej wzbogacić oficjalną dokumentację, publikując na swoich stronach dokumenty śledztwa prokuratorskiego w sprawie zaginionych akt, przejętych przez Wałęsę w czasie gdy był prezydentem i dokumentów skradzionych z Urzędu Ochrony Państwa. IPN mógłby opublikować te dokumenty wytworzone już nie przez SB, ale w czasach prezydentury Wałęsy, jasno potwierdzające, że Wałęsa był agentem. To jest obowiązkiem IPN w stosunku do społeczeństwa, bo za to ostatecznie ci ludzie biorą pieniądze, nie zaś za organizowanie debat. Proszę bardzo, to może posadzimy jeszcze innych? Do niedawna tak bywało w telewizji, gdy mówiono o agenturze i komentowali to agenci. Spiker-agent rozmawiał z dwiema osobami, które miały za sobą agenturalną przeszłość i debatowali, czy lustracja jest potrzebna, czy niepotrzebna. To był jednak cyrk, którego czasy przeminęły, mam taką nadzieję. Nawołuję prezesa IPN pana Łukasza Kamińskiego, którego znam i zawsze uważałem go za rozsądnego człowieka, by nie podejmował się tego rodzaju pomysłów. IPN nie może pełnić funkcji pachołków Wałęsy stawiających się na zawołanie dawnego agenta. To okropność.

Prawdziwą intencją Wałęsy, gdy wyszedł z propozycją tej debaty, była więc chęć obrony przed faktami?

Intencją Wałęsy jest jak zwykle zamącenie wody. Wszystkie jego wypowiedzi w ostatnich latach były wypowiedziami pełnymi sprzeczności. „Podpisałem, ale jednak nie, mam krew na rękach, ale jestem niewinny, obaliłem komunizm” itd. To są cechy podłego człowieka, który nie ma poczucia, że ma obowiązek przyznać się do swoich win wobec kolegów, w tym kolegów z warsztatu pracy. Donosił, brał za to pieniądze, a po latach jego żona pisała książkę, w której twierdziła, że pieniądze miał z wygranych w totolotka. Gdyby to wszystko nie było takie ponure, byłoby ogromnie śmieszne. Wałęsa dalej chce mącić wodę, a fakt, że IPN staje do dyspozycji takiego człowieka, jest bulwersujący. Nie mam słów na ocenę tego pomysłu i pozwolenie Wałęsie na dalsze powtarzanie kłamstw.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW