Strzał w skroń był bezpośrednią przyczyną śmierci polskiego kierowcy, który zginął w grudniowym ataku terrorystycznym w Berlinie. Tak wynika z sekcji jego zwłok, przeprowadzonej przez Zakład Medycyny Sądowej w Szczecinie na zlecenie Prokuratury Krajowej.

Sekcja nie dała jednak odpowiedzi na pytanie, kiedy dokładnie doszło do śmierci Łukasza Urbana. Aldona Lema z zachodniopomorskiego wydziału Prokuratury Krajowej w Szczecinie wyjaśnia, że polskim biegłym nie udało się ustalić godziny śmierci kierowcy. W tej sprawie prokuratura będzie bazować na ustaleniach niemieckich lekarzy medycyny sądowej.

Przesłana prokuraturze opinia z przeprowadzonych przez nich badań została przekazana do tłumaczenia. Na ciele Łukasza Urbana były sińce. Śledczy nie rozstrzygnęli jednak, czy są one efektem obrony przed napastnikiem.
Do zamachu w Berlinie doszło 19 grudnia zeszłego roku. Tunezyjczyk Anis Amri zabił polskiego kierowcę, porwał jego ciężarówkę i wjechał nią w tłum ludzi, zgromadzony na jarmarku bożonarodzeniowym. Potrącił śmiertelnie 11 osób, do tego około 50 zostało rannych.

Po ataku 24-latek uciekł do Włoch. Podczas próby zatrzymania pod Mediolanem zastrzelił go włoski policjant.

krp/IAR, Fronda.pl