W Głogowie powstaje nowe osiedle. Prezydent miasta Jan Zubowski, chcąc uczcić polskich bohaterów przygotował projekt uchwały, aby patronami ulic zostali: generał August Emil Fieldorf „Nil”, pułkownik Witold Pilecki, Danuta Siedzikówna „Inka”, pułkownik Łukasz Ciepliński „Pług”, Jan Rodowicz „Anoda”, pułkownik Hieronim Dekutowski „Zapora” i kapitan Kazimierz Kamieński „Huzar”. Pomysł poparli mieszkańcy miasta. Stowarzyszenie Patriotyczny Głogów wsparło prezydenta miasta w jego działaniach i zorganizowało społeczną inicjatywę zbierania podpisów. Choć wystarczyło ponad 500 głosów, to w tydzień zdobyto poparcie aż 1361 mieszkańców. Mimo wyraźniej woli mieszkańców Głogowa radni PO-SLD nie chcieli nad projektem obywatelskim nawet głosować.

- W dzień głosowania zjawiliśmy się na sesji. Od początku wiadomo było, że sprawa jest trudna do wygrania. Od pewnego czasu w Głogowie większością dysponuje kolacja PO-SLD i to oni rozdają karty. Mimo to, wierzyliśmy - opowiada Marcin Marciszak ze Stowarzyszenia Patriotyczny Głogów.

- Pojawiliśmy się z banerami przedstawiającymi bohaterów: Witolda Pileckiego, "Inkę", "Pługa", "Nila". Liczyliśmy, że radni, chociaż w takiej sprawie wzniosą się ponad partyjne podziały i uhonorują niezłomnych Polaków… Niestety, głosami liberalno-komunistycznych zdrajców uchwała przepadła - mówi z goryczą Marciszak.

- Poprzedziła ją jednak dyskusja, w której radni Platformy, wsparci przez towarzyszy z SLD – prześcigali się – kto bardziej opluje bohaterów, kto bardziej zbezcześci ich pamięć! Jeszcze raz - po tylu latach zakłamania i pogardy dla prawdy – wrzucili ich do "bezimiennych grobów”. Prym w dyskusji wiódł radny Karol Szczepaniak z PO – „proponuję zastąpić ulicę Pileckiego ulicą Pruską, Inkę ulicą Czeską, Pługa ulicą Francuską, Anodę ulicą Szwedzką itd.”, a radny Sławomir Majewski z PO dodał – „to nie miejsce dla nich”. Swoje trzy grosze wtrącili kolejni znawcy przeszłości - Sienkiewicz z SLD, Anna Milicz z SLD, Dudkowiak z PO. Haniebnych wypowiedzi była cała masa. Jedno gorsze od drugiego. Żal było tego słuchać… - oburza się Marcin Marciszak.

Jego zdaniem, kosztem polskich bohaterów, głogowska kolacja PO-SLD zabawiła się w rządzenie, bo przez ignorancję, zawiść, zazdrość i nienawiść zlekceważono mieszkańców miasta.

- Ponad 1360 podpisów, jednym pociągnięciem „komuszej” rączki, wrzucono do kosza. Inicjatywę sporej grupy mieszkańców nie poddano nawet pod głosowanie. Przekaz jaki otrzymali głogowianie od koalicji PO-SLD jest prosty i bardzo czytelny: „mamy was w du....", możecie sobie zebrać i 5 tysięcy podpisów, i tak mamy większość, więc nic nam zrobicie - podkreśla.

W tej smutnej historii, jest jednak coś pozytywnego. Reakcja głogowian na plany uczczenia bohaterów, to powód, że do tematu należy wrócić po wyborach samorządowych. Wtedy powrócą w chwale… - Tym razem Głogów w godny sposób się o nich upomni. A nasza miejscowa wierchuszka z PO i SLD? Rozliczymy ich za pogardę dla głogowskiego społeczeństwa - dodaje Marciszak.

Ab/niezalezna.pl