George Clooney i Meryl Streep – za Hillary Clinton; Clint Eastwood i Chuck Norris – za Donaldem Trumpem. Gwiazdy show-biznesu już dawno opowiedziały się za jednym z kandydatów walczących o Biały Dom.

Każdy wynik wyborów będzie miał wymiar historyczny. Jeśli wygra nominowana przez Demokratów Hillary Clinton, Ameryka będzie mieć po raz pierwszy kobietę na najwyższym urzędzie w kraju. Jeśli wygra nominowany przez Partię Republikańską (GOP) Donald Trump, prezydentem będzie biznesmen i celebryta telewizyjny bez żadnego politycznego dorobku i doświadczenia. Każdy z kandydatów ma armię wiernych sojuszników. Wśród nich są aktorzy, piosenkarze oraz sportowcy.

Większą „armią”, zwłaszcza wśród gwiazd Hollywood ma Hillary Clinton. Kandydatkę Demokratów bardzo mocno poparł George Clooney, który wraz z żona Amal, zaangażował się nawet w zbiórkę na rzecz jej kampanii.

W kampanię Hillary Clinton bardzo mocno zaangażowała się też aktorka Meryl Streep. Wielokrotna laureatka Oskara brała m.in. udział w lipcowej konwencji Demokratów. Ubrana w amerykańską flagę wygłosiła płomienne przemówienie, a tym samym poparła jej kandydaturę na prezydenta. – Czego potrzeba, żeby stać się pierwszą kobietą w jakiejkolwiek dziedzinie? Wytrwałości i wdzięku – mówiła ze sceny, porywając za sobą tłumy.

Do zwolenników Donalda Trumpa trudno zaliczyć także Roberta de Niro. 73-letni aktor wielokrotnie krytykował miliardera. Między innymi podczas festiwalu filmowego w Sarajewie. – To straszne, że są tacy ludzie jak Donald Trump. Nie powinien być w miejscu, w którym teraz się znajduje. Boże, dopomóż – powiedział De Niro.

Hilary Clinton poparli jeszcze m.in.: Beyonce, Katy Perry, Lady Gaga, Pharrell Williams, Snoop Dogg, Magic Johnson

Donald Trump może liczyć na skromniejsze poparcie amerykańskich gwiazd. Choć i tu zdarzają się wyjątki. Jednym z nich jest Clint Eastwood – legenda kina i trzykrotny zdobywca Oscara. „Brudny Harry” już wiele miesięcy temu udzielił publicznego poparcia kontrowersyjnemu kandydatowi na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Gwiazdor ceni Trumpa za szczerość i bezkompromisowość. – Żyjemy w epoce lizania tyłków, czasach pokolenia bab i mięczaków, gdzie wszyscy tylko chodzą na paluszkach, żeby nikogo nie urazić. Dziś stale ktoś oskarża kogoś o rasizm – mówił w wywiadzie dla magazynu „Esquire”.

Donalda Trumpa poparł też słynny „strażnik Teksasu”. Zdaniem Chucka Norrisa miliarder zrobi rzeczy, na które czekają Stany Zjednoczone. – Ludzie, którzy negatywnie postrzegają Trumpa, będą zaskoczeni, gdy on zostanie prezydentem, wprowadzi bowiem zmiany, które będą dla nich korzystne – ocenił Norris.

Miliardera poparł też były zapaśnik Hulk Hogan. W latach 80. XX wieku Hogan występował w federacji World Wrestling Federation jako face. Potem przeszedł do konkurencji. Znany jest też z ciętego języka, często przekraczającego granice dobrego smaku i politycznej poprawności. Za to wyleciał z resztą z roboty. Do zwolnienia Hogana doszło po ujawnieniu nagrania uwieczniającego kłótnię sprzed ośmiu lat, w której aktor użył słowa „czarnuch” pod adresem partnera jego córki. A z Trumpem przyjaźnił się już od dawna.

Donald Trump może jeszcze liczyć na wsparcie: Mike’a Tysona, Jona Voighta, Kid Rocka, Billa Corgana

emde/tvp.info