"Gazeta Wyborcza" zaczęła chyba nową serię: dewiacja i rozpusta. Kilka dni temu na łamach "Wysokich Obcasów" pojawiły się sążniste artykuły, które wychwalały... masturbację kobiet. Materiały były opatrzone zdjęciami twarzy zaspokajających się pań, a wszystkiemu towarzyszyły solenne zapewnienia redaktorów i autorytetów z Czerskiej, że żeński onanizm to samo zdrowie. Miałby pozwalać wręcz na mistyczne doznania porównywalne z tymi, które - twierdziła "Wyborcza" - przeżywali chrześcijańscy wizjonerzy.

Jak się okazało, to był dopiero początek. Dziś "Wyborcza" poszła jeszcze dalej i opublikowała artykuł wychwalający... pornografię. Oczywiście, znowu dla kobiet. W obszernym wywiadzie o rzekomych "zaletach" pornografii opowiada dziennikowi "edukatorka seksualna" Alicja Długołęcka. Dziennikarce oddelegowanej do tego zadania zaprezentowała nawet film z żeńskim porno. A w nim takie urocze praktyki, jak wpychanie do waginy całej pięści. Dziennikarka "Wyborczej" uznała, że to wcale nie jest obrzydliwe. Opisane są w tekście jeszcze inne ohydne, rozpustne praktyki. 

Artykuł kończy się smutną konstatacją, że kobiety, choć z wielkim dla siebie zyskiem oglądałyby na pewno takie żeńskie porno, to dzisiaj nie mają do niego dostępu, bo filmów tego typu jest mało. 

Nie zdziwimy się, jeżeli za kilka miesięcy "Wyborcza" wypuści dziennik z dodatkiem w postaci własnej propozycji wideo mającej "zdjąć z kobiet ciężar patriarchatu". 

Żeby tak zejść na psy jak dziennik Michnika... Coś niesamowitego!

bsw