Ostatnio trochę chorowałam i musiałam przebywać więcej w domu. Taka sytuacja sprzyja przeglądaniu stron internetowych. Więc od tematu do tematu, trafiłam w końcu na demaskatorów światowego satanistycznego spisku, stojącego za widocznymi już na pierwszy rzut oka działaniami tzw. elit, mającymi za cel stopniowe psucie naszej cywilizacji.

Demaskatorzy ci ostrzegają, że będzie jeszcze gorzej. Podobno ludzie stojący za tymi wydarzeniami planują wprowadzenie światowego totalitaryzmu, dla którego wszystkie dotychczasowe dyktatury były jedynie wprawkami. Właściwie patrząc na to, co się wokoło dzieje, trudno się z takimi obawami nie zgodzić...

Żeby od razu było jasne (wiele z komentarzy pod moim poprzednim artykułem sprawiało wrażenie, że ich autorzy nie przeczytali chyba tekstu do końca) – bardzo zainteresowały mnie te strony. Podają różne wiarygodne informacje, zarówno z dziedziny historii, jak i współczesności. Są tam też analizy wydarzeń i zachodzących między nimi związków. Można przypuszczać, że ich publikowanie musi być nie na rękę osobom pociągającym za sznurki w tej sekretnej światowej grze. Zwłaszcza, że nawet ich nazwiska bywają tam podawane...

Nie podaję przykładowych linków do stron, bo każdy może znaleźć je w wyszukiwarce. Za to opowiem o pewnym wydarzeniu z mojego życia, dość dla mnie przykrym, które miało miejsce przed paru laty. Zmuszona szukać dodatkowego źródła zarobków zaangażowałam się wtedy w tak zwane programy partnerskie, czyli sprzedawanie poprzez internet cudzych produktów cyfrowych. Otóż jeden z autorów takich produktów nie zapłacił mi należnej prowizji, mimo moich kilkakrotnych telefonów. Rzecz jasna zrezygnowałam ze współpracy, ale ciekawe było to, co się potem stało.

Jego firmowa strona przez wiele miesięcy była przedmiotem ataków, i to takich, z których nie potrafił się podnieść. Ledwie ją „odwirusował” i znów umieścił na serwerze, a już była niedostępna ponownie. W końcu firma zmieniła nazwę, serwery i domenę, i dopiero wtedy zyskała spokój. Po dobrze ponad pół roku.

Nie zdarzało się to innym firmom internetowym, z którymi wówczas pracowałam. Dlatego domyślam się, że ktoś musiał się w końcu zdenerwować na nierzetelnego zleceniodawcę. Czy w ten sposób skłonił go do zapłaty? Nie wiem, być może. Cała historia pokazuje jednak, jak łatwo, kiedy ktoś chce, może uprzykrzyć życie właścicielowi strony internetowej.

Tymczasem strony demaskatorów Nowego Światowego Porządku funkcjonują i mają się dobrze. Choć podobno mieszają szyki największej z potęg światowych. Czy Rotschildów, Rockefellerów i pomniejszych finansowych baronów nie stać na wyeliminowanie niewygodnych dla nich treści z internetu? Nawet nie banuje ich Google, też uczestnik szatańskiego spisku według demaskatorów. Ta sama Google, która za mniejsze „przestępstwa” potrafi wyeliminować czyjąś stronę.

Nie podejrzewam demaskatorów spisku o działalność agenturalną, celową dezinformację, choć na pewno i takie przypadki się zdarzają. Jak napisałam, sama czytuję te strony. Jest tam sporo użytecznych wiadomości, lecz musi być też i coś, co w pełni rekompensuje satanistom ryzyko częściowej dekonspiracji. A nawet to, że wielu ludzi uwierzy w „spiskową teorię dziejów” i niektórzy podejmą kroki przeciwdziałające.

Myślę, że znalazłam to „coś”. Większość znanych mi stron demaskatorskich prowadzona jest przez ludzi powołujących się na Biblię i swoją przynależność do Jezusa, jednocześnie jednak deklarujących „niezależność” od istniejących Kościołów. Przypisują Kościołom chrześcijańskim infiltrację i zależność od masonów, co niekiedy rzeczywiście może mieć miejsce. Co najważniejsze jednak, najgorszym z najgorszych jest zdaniem tych „prawdziwych chrześcijan” Kościół Katolicki. Niektórzy z nich sugerują nawet, że to Watykan jest prawdziwą stolicą światowego ruchu Illuminati.

Illuminati jest nazwą bawarskiego zakonu okultystycznego, który – jak to udowodniono – stał za wybuchem Rewolucji Francuskiej, jednej z pierwszych w Europie masowych rzezi wymierzonych w Kościół i jego wartości. Współcześnie przyjęło się tak określać grupę najwyższych dostojników lucyferiańskich, trzymających w swym ręku władzę i pieniądze. Ludzie ci umacniają swoje wpływy nie cofając się przed niczym, jak tego dowodzi chociażby historia zamachu na WTC z września 2001 roku. Lecz wiemy też, że w zdobywaniu mocy uciekają się również do starożytnych praktyk okultystycznych, z których niektóre „słabsze” i „bardziej miękkie” propagują jako New Age.

By przeciwstawić się tym mocom, potrzebujemy pełnej zbroi Bożej. Kościół Katolicki jest, jak wierzymy, jedynym który ją posiada. Protestanci i „niezależni” chrześcijanie mogą być pełni dobrej woli, znać doskonale Pismo Święte i według niego starać się postępować. Brak im jednak ważnej pomocy, jaką jest życie sakramentalne. Z kolei prawosławni mają sakramenty, lecz ich „dekapitacja” przez oddzielenie od widzialnej Głowy Kościoła często skutkuje uwikłaniem w zależność od ludzkiej władzy. Toteż dla lucyferystów jest jak najbardziej na rękę podważanie zaufania ludzi do Kościoła Katolickiego, choćby publikacjami ich wrogów, których dla tego celu warto przez pewien czas tolerować. Lucyfer wie, że tylko Bóg może pokonać jego protegowanych. A Bóg przez Ducha Świętego najpełniej działa właśnie w Kościele Katolickim. Korzystajmy więc z wiedzy demaskatorów światowego spisku, ale nie wierzmy we wszystko, co publikują. Oni tej wojny nie wygrają, bo są sami. A my trzymajmy się Kościoła.

Iwona Jaszczuk