1. Wczoraj reporterka telewizji publicznej w Brukseli, Dominika Cosic poinformowała na jednym z portali społecznościowych, że komisarz Elżbieta Bieńkowska na konferencji prasowej po posiedzeniu KE, nie chciała odpowiedzieć na pytanie dziennikarza, „jakie jest jej zdanie w sprawie art.7 i czy uważa, że jest już czas na zakończenie sporu Komisja Europejska-Polska”.

Okazuje się, że komisarz Bieńkowskiej jest na rękę podtrzymywanie sporu pomiędzy Komisja i Polską mimo tego, że przewodniczący KE Jean Claude Juncker jest gorącym zwolennikiem jego szybkiego zakończenia.

Co więcej w mediach pojawiły się informacje, że gdy inni komisarze pochodzący z krajów z Europy Środkowo-Wschodniej walczyli o unijny budżet komisarz Bieńkowska milczała, dosłownie nie zrobiła nic.

Jak informują polscy dyplomaci komisarze z naszego regionu w sprawie kształtu budżetu na lata 2021-2027 byli niesłychanie aktywni, a słowacki komisarz Marosz Szewczowicz wręcz zabiegał o tzw. korytarze przejściowe dla szybko bogacących się regionów, które właśnie tracą uprawnienia do korzystania z unijnych dotacji.

Polska komisarz zajmująca się przecież unijnym rynkiem wewnętrznym, usługami, przemysłem, przedsiębiorczością oraz sytuacja małych i średnich przedsiębiorstw, niestety nie wykazała żadną aktywnością w procedurze komisyjnej.

2. Przypomnijmy tylko, że zdaniem opozycji obecne rządy w Polsce i na Węgrzech, nie przestrzegając praworządności, doprowadziły do tego, że aż 14 krajom KE zaproponowała cięcia środków w funduszu spójności, w tym 8 krajom powyżej 20% (w tej grupie znalazły się Polska, Węgry, Czechy, Niemcy, Słowacja, Litwa, Estonia i Malta).

Podobnie zdaniem opozycji ze względu na łamanie praworządności w Polsce i na Węgrzech, mają nastąpić cięcia w środkach na Wspólną Politykę Rolną w większości krajów członkowskich, w tym we wszystkich powyżej 20% w odniesieniu do środków z II filara WPR przeznaczanego na modernizację terenów wiejskich.

3. Okazało się także, że w pracach nad budżetem UE w tym w szczególności nad rozdziałem funduszu spójności pomiędzy nowe kraje członkowskie, KE przyjęła arbitralnie cały szereg nowych kryteriów i wprowadziła ograniczenia cięć i przyrostu środków odpowiednio do -24% i +8%.

Dotychczasowym kryterium rozdziału było PNB na głowę mieszkańca z uwzględnieniem siły nabywczej waluty danego kraju, teraz według oświadczenia Komisji brano pod uwagę jeszcze takie kryteria jak: migracja (jak się wydaje bez liczenia tej ze Wschodu), emisja CO2, bezrobocie (w tym bezrobocie wśród młodych) i edukację.

Co więcej gdyby nie wprowadzono ograniczenia cięć w funduszu spójności do 24% to cięcia dla Niemiec, Czech, Estonii i Litwy sięgnęłyby aż 45%; dla Cypru, Malty, Szwecji, Irlandii i Austrii przekroczyłyby 30%; dla Portugalii, Słowacji, Słowenii, Chorwacji, Francji, Finlandii i Holandii przekroczyłyby 20%.

4. W tej sytuacji cięcia środków dla pozostałych krajów byłyby znacznie niższe (dla Polski wyniosłoby ono tylko 11%), a wzrosty środków dla trzech krajów Południa Europy: Grecji, Włoch i Hiszpanii przekroczyłyby 20%.

Widać z tego, że KE musiała się sporo „nakombinować”, aby przedstawić propozycje, które jej zdaniem będą „strawne” dla poszczególnych krajów członkowskich, ale okazało się, że srodze się zawiodła.

Propozycje rozdziału środków zostały skrytykowane przez większość krajów członkowskich (tylko te, które zyskały wstrzymały się od komentarzy), co więcej bardzo ostro skrytykowało budżet większość płatników netto.

Niestety teraz dowiadujemy się, że w procesie przygotowywania projektu budżetu na lata 2021-2027 przez KE, komisarz Bieńkowska nie wykazywała żadnej aktywności na rzecz naszego kraju, mimo tego, że miała w tej sprawie bardzo poważne argumenty.

Zbigniew Kuźmiuk