W rozmowie z "Super Expressem" "skruszony gangster" Jarosław Sokołowski ps. Masa ujawnia wstrząsające szczegóły związane z zabójstwem byłego premiera PRL, Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji w 1992 roku. 

Kilka dni temu krakowska Prokuratura Okręgowa postawiła radomskiej bandzie z gangu karateków, która w 1994 r. napadła na willę jednego z biznesmenów w Górze Puławskiej, zarzuty zabójstwa małżeństwa Jaroszewiczów. 

Poszkodowanym w 1994 r. biznesmenem był przedsiębiorca Wiesław P., który oszacował straty na 3 mld starych złotych. Wynajął grupę pruszkowską z "Pershingiem" i "Masą" na czele, aby wziąć odwet na napastnikach. Tak Sokołowski relacjonował wydarzenia sprzed prawie ćwierć wieku:

"To był 1994 r. Wsiedliśmy w auta, pojechaliśmy do tego Radomia, na miejscu ich poturbowaliśmy, a potem zawieźliśmy ich do tego biznesmena i tam spuściliśmy im potężny wp*****l. Wierciliśmy im kolanka"-opowiadał "Super Expressowi" skruszony gangster. Jak dodał, nie mogłoby się obyć bez wiercenia, ponieważ karatecy "to były harde łobuzy". Tymczasem podczas "spotkania" z mafią pruszkowską zaczęli przepraszać i błagać o litość. 

"To my rozwaliliśmy grupę karateków. Dobrze, że zostali w końcu zatrzymani. Dobrze wiedzieliśmy, komu borujemy wtedy te kolanka, bo karatecy to byli bardzo źli ludzie"-podkreślił Masa. 

yenn/SE.pl, Fronda.pl