Oto wstrząsająca historia, która obnaża prawdę o całym złu aborcji. Po jej przeczytaniu naprawdę nie można zostać obojętnym wobec tego, czym jest eufemistycznie określane ,,przerywanie ciąży''.


Portal ,,Life Site News'' z Kanady opisał przypadek Amerykanki Myry Neyer, która pracowała w jednej z klinik giganta aborcyjnego Planned Parenthood. Pewnego dnia do kliniki przyszła 19- lub najwyżej 20-letnia dziewczyna w ciąży. Nie chciała zabijać swojego dziecka, ale starszy mężczyzna, z którym była w związku, nie życzył sobie żadnych dzieci.

W klinice przeprowadzono badania USG i okazało się, że dziewczyna nosi w sobie nie jedno, ale aż czworo dzieci. Matka nie była przekonana do aborcji i pracownicy kliniki ostatecznie nie podjęli się tego przypadku. Jednak partner dziewczyny zmusił ją do odwiedzenia innej kliniki, którą Neyer nazywa ,,rzeźnicką''. Następnego dnia matka czworaczków wróciła do placówki Planned Parenthood. ,,Rzeźnicy'' źle wykonali procedurę, dziewczyna krwawiła. Neyer musiała wraz z innymi ,,dokończyć'' aborcję.


,,Była przynajmniej w 15 lub w 16 tygodnu ciąży. Dzieci były duże... dwoje z nich trzymało się nawzajem. Wszyscy byli chłopcami. Ostatni był tym, co do którego musieliśmy się upewnić, że mamy wszystkie kawałki jego ciała. To było straszne. A później spojrzenie na twarz matki, gdy było po wszystkim. Wyglądała po prostu na zagubioną. Pamiętam, jak na nią patrzę, odprowadzam do samochodu jej partnera, jej twarz była całkowicie pusta'' - opowiada Neyer.


Kobieta opowiada, że ta chwila była dla niej przełomem. Wróciła później do gabinetu zabiegowego, gdzie leżały jeszcze kawałki ciał zabitych dzieci. Płakała wraz z inną pracownicą Planned Parenthood nad tym, co się stało.

Niejeden lewicowiec, dla którego zabito przecież tylko ,,zlepki komórek'' machnie ręką, mówiąc, że to ,,incydent''. A jednak nie. Ten sam portal ,,Life Site News'' przytacza wyniki badania opublikowanego właśnie na łamach ,,Journal of American Physicians and Surgeon''. Okazuje się, że ponad 73 proc. Amerykanek, które dokonały aborcji, odczuwało w tej sprawie przynajmniej subtelną presję ze strony innych. Ponad 50 proc. kobiet z kolei było pod tak silną presją, że mogło to wpłynąć na ich decyzję, a 58 proc. przyznaje, że zabiło swoje dzieci żeby ,,uszczęśliwić innych''.

Mówiąc krótko - mordowanie nienarodzonych ,,pod presją'' mężczyzn, którzy nie chcą mieć dzieci, to nie incydent ani nie wyjątek. To powszechna plaga. Oto, czym jest prawo do aborcji - to nie prawo do samostanowienia o sobie kobiet, ale prawo, które po prostu ułatwia zwyrodnialcom seks bez konsekwencji. Bez konsekwencji w życiu doczesnym, oczywiście. Po po śmierci przed Sądem Bożym surowo odpowiedzą za to, co wyrządzili kobietom i swoim dzieciom...

mod/life site news