Dziś przypada 101. rocznica urodzin Jana Dobraczyńskiego. Recenzja, którą zamieścił niedawno na portalu Fronda.pl red. T. Terlikowski, przywołała postać tego pisarza katolickiego, dawniej bardzo poczytnego, jak i kontrowersyjnego i od wielu już lat zepchniętego to tzw. lamusa. Ostatnią wzmianką o tym Autorze, która szerokim echem odbiła się w mediach, była przed kilku już laty nieudana próba wprowadzenia do kanonu lektur książek Dobraczyńskiego, którą podjął ówczesny, również dla wielu kontrowersyjny, minister edukacji Roman Giertych. Autor „Listów Nikodema” (warto może przy okazji przypomnieć – tłumaczonych na ponad 50 języków, które doczekały się w samych niemieckojęzycznych krajach kilkudziesięciu wydań), dziś w powszechnej świadomości praktycznie nie istnieje. Dlaczego warto „odkopywać” takie postaci? Korzystając z życzliwości portalu Fronda.pl, postaram się napisać kilka słów o Dobraczyńskim, odpowiadając na to pytanie.
Kilka miesięcy temu otrzymałem list od Abp. Gianfranco Ravasiego, Prezydenta Papieskiej Rady do spraw Kultury, obecnie już kardynała, w którym napisał o Janie Dobraczyńskim: „Ta wyjątkowa postać polskiej sceny literackiej i społeczno–politycznej bez wątpienia zasługuje na odrębną refleksję. Choć bowiem spoglądając przez pryzmat najbardziej znanych dzieł autora mogłoby się odnieść wrażenie, iż Dobraczyński poświęcił swój czas i zdolności twórcze jedynie popularyzacji obrazów biblijnych w swych wielorakich powieściach, w rzeczywistości uważna analiza tej postaci pozwala odkryć, iż pozostaje ona symbolem wszechstronnego zaangażowania w życie społeczne, które przekracza granice aktywności pisarskiej. Trudno ogarnąć w kilku słowach bogactwo dorobku i zaangażowania autora. Warto jednak podkreślić kilka elementów, które charakteryzują Dobraczyńskiego, jako człowieka i chrześcijanina.”
Jakie to elementy, o których wspomina kardynał?
W pierwszym rzędzie wymienię obronę życia – podczas II wojny światowej Dobraczyński jako pracownik socjalny przyczynił się do uratowania kilkuset dzieci żydowskich (niektórzy podają liczbę 800 dzieci), podpisując dokumenty umożliwiające umieszczenie dzieci w katolickich, głównie prowadzonych przez siostry zakonne sierocińcach. Pisarz kierował oddziałem organizacji ratującej dzieci żydowskie, w którym jego podwładnymi były m.in. Irena Sendlerowa i Jadwiga Piotrowska. Po wojnie zaś dał się poznać jako obrońca życia nienarodzonych, kiedy jako jedyny w komunistycznym Sejmie podjął się walki z ustawą aborcyjną w 1956 r.
Dalej należy wymienić przede wszystkim działalność pisarską - wydawane w wielu językach i krajach, ale również w komunistycznej Polsce, książki o jednoznacznym katolickim charakterze i przedstawionej w nich moralności chrześcijańskiej. Najbardziej znane są te o tematyce inspirowanej Biblią, ale są też przedstawiające historię Polski i Kościoła, jak i podejmujące sprawę trudnych ludzkich wyborów, od których nie było wolne i życie Pisarza. Warto po latach przypomnieć, że na książkach Dobraczyńskiego formowali się i klerycy seminariów i członkowie zakonów, i dla wielu świeckich był to jedyny kontakt z książką katolicką.
Wreszcie życie Jana Dobraczyńskiego to okres pracy i dramatycznych wyborów czasów powojennej i komunistycznej Polski. Kardynał Ravasi w swym liście zwraca uwagę na działalność społeczną Pisarza, która stanęła - jak u wielu mu współczesnych - wobec pytania o funkcjonowanie w czasach PRL-u. Prezydent Papieskiej Rady do spraw Kultury pisze, że Dobraczyński wybrał drogę obrony wartości chrześcijańskich i roli Kościoła w ateistycznym państwie, poprzez zaangażowanie w życie polityczne.
List kard. Ravasiego pozwala z dystansu ocenić dorobek życia pisarza i dostrzec postać, która wpisuje się trudne losy Polaków i je w jakiś sposób charakteryzuje. Gorliwy katolik, narodowiec, „polski antysemita” – ratujący dzieci żydowskie, pisarz – uznający tylko jeden sposób oceny rzeczywistości, jakim jest chrześcijaństwo, AK-owiec i polityk, czynnie angażujący się w czasach PRL-u w życie społeczne, przewodniczący znienawidzonego PRON-u i przyjaciel wielu niezłomnych Biskupów – to tylko niektóre z określeń, którymi można go scharakteryzować. Wiele można by zarzucić Dobraczyńskiemu, ale w czasach pseudo bohaterów, politykierów i „małych” ludzi, pozostaje przykładem człowieka oddanego Kościołowi i miłującego Ojczyznę.
Ks. Łukasz M. Kadziński
Cały list Kardynała Ravasiego można znaleźć na stronie poświęconej działalności Towarzystwa Przyjaciół Jana Dobraczyńskiego – jandobraczynski.pl
Podobał Ci się artykuł? Wesprzyj Frondę »