Prof. Grzegorz Górski przypomina w swoim wpisie na Facebooku, że obecnie polską racją stanu jest wsparcie broniącej się przed rosyjską agresją Ukrainy. Podkreśla, że w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych czy państw Europy Zachodniej, dla Polski „trwanie Ukrainy jest kwestią fundamentalną”.

Jeszcze o Rosji i jej celach

Dzięki bezprecedensowemu wyłożeniu kart na stół, wiemy jakie są cele Rosji w Europie. W połowie grudnia 2021 roku przedstawiono je w propozycji "umowy" z NATO i USA oraz w dodatkowym komentarzu Ławrowa. Przypomnijmy ten zestaw w tym kontekście, który dotyczy nas.

W pierwszym rzędzie Rosja żąda usunięcia wszelkich wojsk USA i NATO z krajów, które w 1997 roku zostały przyjęte do sojuszu.

Dodatkowo Rosja żąda, aby "kraje sąsiednie" zostały w praktyce zdemilitaryzowane, bowiem oczekuje że na ich terenie nie będzie rozlokowana broń "stanowiąca dla niej zagrożenie".

Z komentarza Ławrowa wynika, że tę opisaną wyżej przestrzeń, Rosja - uznając ją jako po 1991 roku "bezpańską" - chce traktować jako "przyjazną dla siebie".

Te "oczekiwania" Rosji dotyczą więc w tym momencie: Norwegii, Szwecji, Finlandii, Danii, Litwy, Łotwy, Estonii, Polski, Słowacji, Czech, Węgier, Mołdawii, Rumunii, Bułgarii, Turcji, Gruzji i Azerbejdżanu. Co istotne, jedynym wyłomem w tej koncepcji, niezywkle symptomatycznym, jest brak oczekiwań Moskwy (przynajmniej na tym etapie) pod adresem b. NRD.

Stosownie do grudniowego porozumienia z Bidenem, Rosja realizuje operację podporządkowania sobie Ukrainy. Tak jak ustalono: operacja pokojowa - sankcje na "ciut-ciut", operacja w dużej skali - "straszliwe sankcje".

Dzisiaj - po amerykańskim zachowaniu w sprawie samolotów dla Ukrainy - wiemy już z pewnością jedno - Ukraina jest dla USA wyłącznie ceną w rozgrywce z Rosją. Kroplówkowanie (a nie pomoc) Ukrainy nie ma służyć jej realnemu wzmocnieniu czy wydobyciu się spod rosyjskiego zagrożenia, ale ma jedynie służyć jak najdłuższemu uwikłaniu Rosji w tej wojnie.

Zdecydowany opór Ukrainy, zmusił "kolektywny zachód" do działania i przynajmniej werbalnego i selektywnego uderzenia w Rosję. Z perspektywy zachodu jednak, nie chodzi tu o uratowanie Ukrainy, ale - podobnie jak dla USA - jak najdłuższe uwikłanie Rosji w tym konflikcie po to, aby uzyskać od tejże Rosji różne korzyści (inne dla Niemiec, inne dla Francji, jeszcze inne np. dla Włoch).

Skutkiem tych działań Rosja przechodzi dzisiaj wewnętrzne turbulencje ekonomiczne, jednak dzięki ekstremalnym cenom surowców, może ona osłabiać realne ich skutki.

O wiele większym problemem dla Rosji jest brutalne zdemaskowanie jej słabości militarnej.

Oczywiście Rosja ma zdecydowanie większe zasoby dla prowadzenia długiej wojny niż Ukraina. Jednak pamiętać trzeba, że w obecnej operacji zaangażowała ona niemal 1/4 swoich stale gotowych do działania sił. Z uwagi na konieczność stałego zabezpieczenia bardzo poważnych odcinków (Królewiec, Naddniestrze, Gruzja, Azja Środkowa, Daleki Wschód - tu nie tylko Japonia ale i Chiny), nie jest ona w stanie zwiększyć swojego zaangażowania bez zmobilizowania rezerwistów. To zaś oznacza poważne problemy wewnętrzne.

Okazało się również, że prezentowane na filmowych reklamówkach "nowoczesne rodzaje broni", były jedynie przykrywką do drenowania przez złodziejską oligarchię rosyjskiego budżetu. Rosja nawet w konfrontacji z relatywnie słabą armią ukraińską, nie jest w stanie wyzyskać swojej rzekomej przewagi technologicznej.

Dodatkowo, skala dokonanych zniszczeń na Ukrainie - zwłaszcza na obszarach które Rosja chce włączyć bezpośrednio - jest już tak duża, że ich readaptacja będzie procesem długotrwałym i bardzo kosztownym. Rosja zrujnowała również swoją reputację nawet wśród prorosyjsko nastawionych dotąd Ukraińców. Bez realnego zaplecza społecznego, Rosja nie będzie w stanie w długiej perspektywie rządzić Ukrainą przy pomocy Ukraińców. To zaś oznacza jeszcze większe problemy.

Gdyby Rosja znajdowała się pod przywództwem ludzi racjonalnych, z tych oczywistych przesłanek wynikałaby określone konsekwencje. Ale w działaniach Rosji od ponad dwóch tygodni brak racjonalności.

Czeka nas zatem zapewne próba wytrzymania Ukrainy w niszczącym konflikcie, aż do wyczerpania jej zasobów i w ten sposób rzucenia jej na kolana.

Polską racją stanu jest w tej sytuacji, maksymalne wsparcie ukraińskiego oporu.

I pamiętajmy - polskie interesy względem Ukrainy są zupełnie inne niż interesy amerykańskie, o Niemcach czy Francuzach nie wspominając. Dla nas Ukraina nie jest ceną w rozgrywce z Rosją - jej trwanie jest kwestią fundamentalną dla naszego bezpieczeństwa.

Dlatego nie wszystkie decyzje kolektywnego zachodu będą leżały w naszym interesie i naszym celem jest doprowadzenie do tego, aby ów kolektywny zachód, zmusić do respektowania naszych interesów. Udało nam się nie dopuścić do realizacji pierwszej fazy rosyjskiego planu przy akceptacji głównych graczy owego kolektywnego zachodu, musimy więc - wzmocnieni tym sukcesem - dalej twardo grać o nasze interesy.

Prof. Grzegorz Górski – Facebook