Tomasz Lis, jak wiadomo, od dawna obniża standardy dziennikarskie w Polsce. Te i tak są niskie, bo większość mediów nie tylko angażuje się po danej stronie politycznej (co można byłoby jeszcze przeboleć, o ile byłoby to otwarcie przedstawione), ale swoich przeciwników atakuje w sposób absurdalnie ordynarny i prymitywny. Chamstwo, kłamstwa i manipulacja to chleb powszedni. Zaraza szerzy się jak ogień w suchym lesie. Nie widać nikogo, kto chciałby go ugasić, przeciwnie: podżegacze mają coraz więcej swobody.

Naczelnym podpalaczem dyskursu medialnego jest Tomasz Lis. Dał temu świadectwo także w swoim najnowszym komentarzu na łamach kierowanego przez siebie portalu "NaTemat". Odwołuje się do swojego wcześniejszego tekstu, według którego "taki prezydent to wstyd". Teraz twierdzi, że prezydenta... już w ogóle nie ma. 

"Tak, Polska nie ma już prezydenta. Polska ma bezwolną marionetkę prezesa PIS, która zrobi wszystko co prezes każe. Pan Andrzej Duda formalnie jest prezydentem, ale łamie na naszych oczach dane Polakom słowo oraz konstytucję" - pisze Tomasz Lis.

"Zamiast budowania wspólnoty, dzielenie Polaków. Zamiast stania na straży prawa, łamanie prawa. Zamiast społecznych konsultacji, ignorowanie milionów Polaków. Zamiast prawdy kłamstwa okraszone niemądrym uśmieszkiem" - dodaje.

Zaangażowany dziennikarz pisze następnie, że prezydent Andrzej Duda powinien stanąć przed Trybunałem Stanu. "Pan Andrzej Duda wykonał zleconą mu robotę i podpisał się pod zmasakrowaniem przez PIS Trybunału Konstytucyjnego. Tego trybunału w praktyce już nie ma. Ale jest jeszcze Trybunał Stanu. Za złamanie prawa i za wystąpienie przeciw demokracji pan Andrzej Duda powinien przed nim stanąć. Przed wyborcami lepiej żeby już nie stawał. Gdyby miał odrobinę godności nie miałby odwagi spojrzeć im w oczy" - twierdzi.

Na koniec Lis pisze, oczywiście, o demokracji. Demokracji, której on płomiennie broni przed morderczymi zakusami Jarosława Kaczyńskiego... 

"Polska ma lokatora Pałacu Prezydenckiego. Prezydenta już nie ma. Jest tylko niegodny tego imienia podwykonawca dzieła mordowania demokracji w Polsce, podjętego i realizowanego przez pana Kaczyńskiego" - czytamy na "NaTemat.pl".

Czy to wścieklizna? Nie. To wyrachowane działanie obliczone na maksymalne zmanipulowanie polskimi odbiorcami oraz zaalarmowanie opinii międzynarodowej sytuacją w Polsce rzekomo złą i niedemokratyczną. Jaką krzywdę Lis wyrządza Polsce, sprawiedliwie osądzi historia.

wbw