"Malowanie ruin jest zawsze malowaniem ruin. Nieważne, ile farby się nałoży, zawsze będą pod tym zgliszcza" - mówi w wywiadzie dla serwisu Forsal.pl były pracownik Agencji Wywiadu Piotr Wroński, podnosząc temat naprawy polskich służb.

Zdaniem Wrońskiego wywiad i kontrwywiad należy sformować od nowa, mając na uwadze obecne zagrożenia.

Jak stwierdził, mówiąc o współczesnej Rosji, jest to kraj o świetnie zorganizowanych instytucjach państwowych. W jego opinii mają one tę samą, a może nawet większą pozycję, niż za czasów ZSRR. Wroński stwierdza, że Rosją de facto rządzą obecnie służby, toteż każdy cios wymierzony w nie, jest ciosem w Rosję samą w sobie:

"To, co zrobili Amerykanie, wydalając 35 osób, było mocnym ciosem w rosyjskie służby. Ale przede wszystkim w państwo, bo Rosja to służby właśnie. Gdyby zdarzyło się tak, że to oni wywaliliby kilku naszych, nie byłoby wielkiej sprawy. Owszem – byłby skandal dyplomatyczny, prasa by miała o czym pisać. Ale nie państwowa katastrofa. Nie cios w serce" - powiedział były pracownik wywiadu.

Wroński postuluję całkowitą przebudowę polskich służb. Nie tyle w sensie strukturalnym, co we wprowadzeniu nowego sposobu myślenia o działaniu wywiadu. W jego odczuciu społeczeństwo powinno mieć większy dostęp do informacji i być uczulane na zagrożenia. Tak, aby czuło się bardziej bezpieczne i samo pomagało w zwiększeniu poziomu bezpieczeństwa.

"A co w dzisiejszym świecie jest tajne? No, może konkretne obiekty, ale poza tym już nic. Niedawno na stronach FBI przeczytałem ostrzeżenie przed firmami rosyjskimi, które mogą być powiązane z wywiadem. Tak to działa w normalnym świecie: uczula się obywateli na zagrożenia, zachęca do współpracy, nie po to, żeby mieć całą masę agentów, tylko po to, by zapewnić ludziom bezpieczeństwo" - mówi Wroński.

Służby w Polsce przez ostatnie ćwierć wieku w jego ocenie zupełnie nie funkcjonowały. Praca wywiadowcza była prowadzona po amatorsku, a pracownicy wywiadu... sami sobie przydzielali zadania. Wroński określa służby jako tę instytucję państową, która ma świadczyć obywatelom konkretne "usługi" i jako taka powinna być konkretnie sterowana:

"Jak pani idzie do fryzjera, to mówi: to, to i to, i on panią tak strzyże. Tak samo jest ze służbami. To jednostki usługowe. Ma być zielony węgiel, to się postaramy. Fryzura na pazia, znajdziemy nożyczki. Służby należałoby sformować od nowa, mając na uwadze wiążące się z tym zagrożenia. Bo malowanie ruin jest zawsze malowaniem ruin. Ile się farby nie nałoży, zawsze będą pod tym zgliszcza" - twierdzi Wroński.

emde/forsal.pl