300 amerykańskich żołnierzy trafi do Kamerunu – ogłosił prezydent USA Barack Obama. Dotychczas Waszyngton nie chciał posyłać swoich sił do walki z nigeryjskimi dżihadystami.

Kamerun jest obok Czadu jednym z krajów, które są atakowane przez mającą siedzibę w Nigerii organizację terrorystyczną Boko Haram. Barack Obama zapowiada, że Amerykanie pozostaną tam „nie dłużej niż to konieczne”.

Wojna z działającymi na terenie Nigerii islamistami z Boko Haram trwa od 2009 r. W jej wyniku zginęło już ponad 10 tys. osób. Kilkadziesiąt ofiar pochłonęły zamachy przeprowadzone z okazji niedzielnych wyborów w Nigerii. 1-1,5 mln osób zostało uchodźcami. Od 2013 r. Boko Haram znajduje się na amerykańskiej liście grup prowadzących działalność terrorystyczną.

Dotychczas USA nie chciały się angażować w walki w Afryce. Nie podały nawet Nigerii informacji nt. losu 200 dziewcząt porwanych w kwietniu ub.r. Rzecznika Pentagonu Steve Warren ujawnił, że USA miały informacje wywiadowcze na ten temat, ale nie podzieliły się nimi z Nigerią. Rzecznik Pentagonu nie zdradził powodów tej odmowy. Kongresman Steve Stockman twierdził, że administracja Obamy chciała, by w zamian za uzyskanie wiadomości Nigeria wprowadziła przywileje dla homoseksualistów. Prezydent Goodluck Jonathan odmówił, w związku z czym nie dostał pomocy.

KJ/BBC