Prezydencki minister prof. Krzysztof Szczerski nie wyklucza, że na teren Polski i Litwy trafią za jakiś czas dodatkowe wojska amerykańskie. "W NATO trwająrozmowy na temat zwiększenia obecności Paktu w Europie Wschodniej, między innymi w Polsce" - powiedział Szczerski.

W ten sposób Szczerski wypowiedział się przy okazji planowanego na poniedziałek spotkania szefów państw wschodniej flanki NATO w Bukareszcie. Będą tam oprócz Andrzeja Dudy także prezydenci Estonii, Łotwy, Litwy, Słowacji, Węgier, Bułgarii, Rumunii oraz szef niższej izby parlamentu Czech.

Szczerski pytany przez dziennikarzy o rozmowy dotyczące zwiększenia obecności wojsk NATO w Polsce przyznał, że takie się toczą. Idą odpowiednim rytmem przed przygotowwanym na przyszły rok szczytem w Warszawie.

Profesor zaznaczał według "Polskiej Agencji Prasowej", że rzeczone rozmowy są "procesem". Niewykluczone jednak, że uda się pójść "krok dalej" niż ustalono to w Newport. Wówczas to zdecydowaniu o powstaniu tak zwanej "szpicy", a więc złożonej z żołnierzy wielu krajów NATO oddziału szybkiego reagowania. Oddział ten, będąc oddziałem bardzo małym, ma być wsparciem przede wszystkim politycznym i symbolicznym.

Jak na razie Amerykanie mówią jedynie o rozmieszczeniu na wschodnich granicach Polski sprzętu wojskowego. To w razie zagrożenia pozwoliłoby na łatwiejszy transport żołnierzy, ale pozostaje faktem, że tych żołnierzy na miejscu by nie było. Tymczasem Polska chciałaby, by w naszym kraju znajdowała się stała baza NATO. Atak na taki ośrodek oznaczałby atak na samo NATO, co mogłoby być dalece bardziej odstraszające dla potencjalnego agresora, niż rozmieszczenie samego sprzętu.

kad