1. Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało – mówią wyznawcy raportu Anodiny. Nawet jeśli generał Błasik nic nie mówił, to może jednak był w kokpicie i naciskał w milczeniu.  

A jeśli nawet nie był w kokpicie, to koło kokpitu potem leżał. 

Tak czy owak – miał z kokpitem coś wspólnego, więc zawinił.

 

2. Tak twierdzi rosyjski raport MAK-u,że generał zawinił, a przecież Rosjanie są w tej sprawie absolutnie wiarygodni. Nawet jeśli się ich łapie na kolejnych fałszerstwach i kłamstwach (brednie o czterech podejściach samolotu, fałsz co do czasu upadku samolotu, nagła wymiana lamp nalotnisku po katastrofie, tłuczenie wraku, fałszerstwa w sekcjach zwłok, a teraz fałszowanie dowodów na obecność w kabinie generała Błasika), w Polsce znajdują się natychmiast zręczni interpretatorzy, odnajdujący ziarno prawdy na dnie najbardziej oczywistych nawet kłamstw.  

Jajeczko może być częściowo nieświeże to i raport częściowo nieprawdziwy może być jednak krynicą prawdy, a zatem wina generała i pilotów jest bezsporna.

A jeśli fakty przeczą opartej na kłamstwach teorii, to tym gorzej dla faktów.

 
odkryć trzeba falszerstw i kłamstw, żeby zaczadzone propagandą głowy wyznawców raportu Anodiny, zaczęły wreszcie myśleć.

A właściwie - nad czym tu myśleć?

Był sobie samolot, leciał, spadł, parę osób się zabiło – po co ustalać jakąś tam tak zwaną prawdę?

Przecież – jak filozoficznie zauważył rzecznik rządu Graś – życia ofiarom to nie wróci...

 

januszwojciechowski.blog.onet.pl