Senatorowie Prawa i Sprawiedliwości (Beata Gosiewska, Marek Martynowski, Henryk Górski, Robert Mamątow, Bohdan Paszkowski i Grzegorz Wojciechowski) skierowali do słynnego doktora Laska następujące oświadczenie, a w nim istotne pytania dotyczące katastrofy smoleńskiej:

Oświadczenie do Pana Macieja Laska, przewodniczącego rządowego zespołu do spraw wyjaśniania katastrofy smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku w sprawie elementów znalezionych w brzozie złamanej podczas katastrofy przez lewe skrzydło samolotu.

Zwróciła naszą uwagę następująca informacja w mediach:

Prokuratura wojskowa chce nowych badań smoleńskiej brzozy i elementów znalezionych w drzewie. Postanowienie w tej sprawie ma zostać wydane jeszcze w tym tygodniu - dowiedział się portal tvn24.pl. Prokuratorów zastanawia szczególnie jeden element, znaleziony w drzewie. Wykonany jest on ze stopu, na który nie natrafiono w skrzydle prezydenckiego samolotu. 

Chcielibyśmy poznać zdanie Pana Macieja Laska na ten temat i prosimy o odpowiedzi na następujące pytania:

- Czy Komisja rządowa pod przewodnictwem p. min. Millera badała przedmiotowa brzozę?
- Czy odnalazła w niej fragmenty pochodzące z samolotu, który uległ katastrofie, ile było tych fragmentów i z jakich elementów konstrukcyjnych samolotu te fragmenty pochodziły?
- Na podstawie jakich badań Komisja stwierdziła, ze znalezione w brzozie fragmenty metalowe pochodziły z rozbitego samolotu?
- Czy w świetle mechaniki katastrofy, przedstawianej przez Komisję na symulacjach komputerowych, było możliwe, by znalazł się w niej odłamek z innej niż skrzydło części samolotu, biorąc pod uwagę, że według tychże symulacji lewe skrzydło samolotu było jedyna jego częścią, mającą kontakt z brzozą? - pytają senatorowie PiS.

Krótki mój komentarz:
Dziwna rzecz, z tymi metalowymi elementami w brzozie. Z oficjalnej symulacji wynika jasno, że tylko skrzydło miało kontakt z brzozą, żadna inna część. Więc to, co siedziało w brzozie, musiało pochodzić ze skrzydła. Tymczasem prokuratura nie ma co do tego pewności.
Senatorowie PiS już wcześniej pytali o te fragmenty metalu w brzozie, w oświadczeniu z 10 stycznia 2014 roku. Odpowiedź Laska była nadzwyczaj wykrętna – znaleziono trzy większe fragmenty skrzydła, rzędu kilkunastu centymetrów (Lasek w kolejnych swoich odpowiedziach nie rozróżnia centymetrów bieżących i kwadratowych, więc nie wiemy, czy o długość tych fragmentów, czy o ich powierzchnie chodzi) i szereg mniejszych, ale ich nie mierzono, bo nie miały znaczenia dla wyjaśnienia katastrofy...
Jeśli nie mierzono – to skąd Miller i Lasek wiedzieli, że są to kawałki ze skrzydła? I że z tego właśnie skrzydła? Skąd wiedzieli, że w brzozie siedziało wbite to, czego brakowało w skrzydle? Nie mierxyli, nie badali – skąd wiedzieli?
Kolejny dowód, że Komisja Millera działała opracowała swój raport bez przeprowadzenia podstawowych pomiarów i badań. 

Ciekawe, jaką „ściemę” tym razem poda Lasek w odpowiedzi na pytania senatorów?

Janusz Wojciechowski/Salon24.pl