Gdy usłyszałem, że prokuratura znowu ściga prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego, tym razem za zatajenie jakiejś kontroli w sprawozdaniu z działalności NIK – zwątpiłem.

Sprawozdanie z działalności NIK przygotowuje wiele osób. Jest to siłą rzeczy dokument „wybiórczy”. Przedstawia się w nim nie wszystkie, lecz ważniejsze, ciekawsze kontrole. Tworzy się w nim pewna narrację o stanie państwa, przedstawia diagnozy i wnioski co do niezbędnych zmian. Prezes NIK ma oczywiście istotny wpływ na sprawozdanie, wiele zależy od jego autorskiej koncepcji sprawozdania, te dokumenty z roku na rok się zmieniają. Sprawozdanie podpisuje prezes, ale uchwala je wieloosobowe Kolegium NIK. No i podkreślam jeszcze raz – tam się nie da pomieścić wszystkiego, co 1500 kontrolerów wykonało w ciągu roku. Tam się zamieszcza sprawy wybrane i najważniejsze, a wybór jest sprawą autorskiej koncepcji prezesa. W końcu to on staje przed Sejmem i daje własną twarz do sprawozdania.

Teraz słyszę, że prezesowi NIK zagląda przez ramię prokurator, czy on tam wszystko dobrze napisał w sprawozdaniu…. no nie… to już mi zakrawa na jakieś szaleństwo i chyba jednak na jakieś polowanie na Kwiatkowskiego. I to z wielu luf równocześnie.
Chyba zacznę kibicować Kwiatkowskiemu…

Janusz Wojciechowski