Wojciech Sumliński wypowiedział się na temat kończącego się procesu, a jego zwierzenia jak zawsze odsłaniają kolejne ciemne karty współczesnej historii III RP.

<<<< KONIECZNIE PRZECZYTAJ! AUTENTYCZNE RELACJE Z ... ZAŚWIATÓW. >>>>


W środę odbyła się najpewniej ostatnia rozprawa przeciwko dziennikarzowi śledczemu Wojciechowi Sumlińskiemu i byłemu oficerowi wojskowych służb specjalnych Aleksandrowi L. Zarzucano im, że - powołując się na wpływy w Komisji Weryfikacyjnej WSI - obiecywali pośrednictwo w załatwieniu pozytywnej weryfikacji oficera WSI płk. Leszka Tobiasza. Dla Sumlińskiego będzie to początek końca wieloletniej drogi przez mękę, o czym opowiedział w rozmowie opublikowanej w "Polska The Times".

Niedawno zeznania w sprawie Sumlińskiego złożył Tomasz Budzyński - funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Stwierdził on jednoznacznie, że wszystkie zarzuty wobec dziennikarza śledczego, a obecnie również pisarza wynikają z prowokacji urządzonej przez służby w celu zdyskredytowania go i wyeliminowania z gry. 

Sumliński posiadający wiele informacji na temat WSI, a także m.in. prezydenta Bronisława Komorowskiego miał zostać zmiażdżony przez fałszywe zeznania, co w dużej mierze się udało. Życie dziennikarza zamieniło się w koszmar, a on sam targnął się nawet na własne życie. Dziś cudem po wielu latach walki zostanie w końcu oczyszczony z zarzutów. Również dzięki zeznaniom Budzyńskiego, który przyznał przed sądem, że wszystkie oskarżenia wobec Sumlińskiego były fałszywe i także samego Budzyńskiego jako funkcjonariusza ABW namawiano do naciskania na dziennikarza. Gdy ten odmówił, jego też spotkało, mówiąc delikatnie, wiele nieprzyjemności.

W rozmowie z "Polska The Times" Sumliński przyznał, że Budzyński przez lata bał się powiedzieć prawdę w jego sprawie. Odwagi nabrał dopiero po tym, jak prezydent Komorowski stracił swoje stanowisko. Jak miał powiedzieć Sumlińskiemu Budzyński: "gdyby powiedział coś wcześniej, byłoby to dla niego bardzo niebezpieczne".

Uniewinniający wyrok sądu pierwszej instacji już czeka na Sumlińskiego. Mimo, że to zapewne nie będzie formalny koniec drogi, ku ostatecznemu zakończeniu sprawy, dziennikarz będzie mógł w końcu zaznać spokoju. W wywiadzie pyta jednak retorycznie, ile jeszcze "samobójstw" i "wypadków" musi się zdarzyć, by ludzie w naszym kraju w końcu przejrzeli na oczy.

emde/polskatimes.pl

<<<< KONIECZNIE PRZECZYTAJ! AUTENTYCZNE RELACJE Z ... ZAŚWIATÓW. >>>>